Nie wiem, czy mogę tutaj... Jeśli nie, to proszę o przerzucenie mnie do odpowiedniego działu
Gustaf Fröding (1860-1911)
"Träume im Hades"
1
Schwer vom Schlaf im müden Gehirne,
lag ich doch wach mit weiten Gedanken,
sah, wie die Flamme atmete kaum,
sah sie tief im Wachskörper schwanken
zuckend, sich duckend, sah ein Gestirne
rötlich glimmen im nachtschwarzen Raum.
Kühl stand der Mond, dessen silberner Schimmer
schien wie ein Leuchtfeuer hell in der Ferne
über dem Mast, wenn die Nacht anbricht,
ging wie des Wanderers schwanke Laterne
war wie am Grabe mit fahlem Glimmer
in einer Spätsommernacht ein Licht.
Schwer war die Luft, wie aus Erde gewoben,
Stoff, den wandernde Geister beseelen,
Hauch, von dunkler Ahnung erfüllt,
Schatten und Schimmer, vereint und zerstoben,
Grabhügellichter, von denen erzählen
alte Sagen von Zauberkult.
Dunkle Gestalten ich sah in der Weite,
ruhende Reihen entschlafner Geschlechter
ruhig erwarten im festen Vertraun
Morgen und Sonne nach düsteren Nächten,
schlummernd liegen Seite an Seite
Jahr um Jahr in dem langen Traum.
Dumpf, wie die Wogen wallen und schwallen,
hörte ich Stimmen von den Verwesten
dunkel wie Harfen im Menuett,
hörte sie schwappen von Osten nach Westen,
fragen, antworten, steigen und fallen,
wandern wie Wellen zu meinem Bett.
Moja próba tłumaczenia:
Sny w Hadesie
1.
Ciężki od snu, co w zmęczonym mózgu,
leżałem trzeźwy, pogrążony w myślach
widziałem płomień, co nie mógł oddychać,
gdy się zatapiał w ciało z parafiny,
widziałem drżącą, gasnącą gwiazdkę,
co czerwonawo błyskała wśród nocy.
A księżyc chłodno spoglądał z góry,
świecąc swym srebrem jak lampa w dali,
nad masztem chwiał się kiedy noc zapadła,
jak w ręku wędrowca blask latarni,
był jak nad grobem blady poblask,
światło w tę późnoletnią noc.
Powietrze ciężkie, jakby z ziemi wstało,
pokarm, co błędne dusze ożywia,
mrocznym przeczuciem dech wypełniony,
cienie i blaski, jedność i rozłam,
światła kurhanów, o których mówią
pradawne sagi kultu magii.
Ciemne postacie widzę w oddali,
rzędy spoczynku żądnych pokoleń;
spokojnie czekają w twardej ufności
na ranek i słońce po nocnej ciemności
w uśpieniu leżą ramię w ramię,
rok w rok we wspólnym leżą grobie.
Głucho jak poszum i huk fali
głos do mnie dotarł tych półmartwych
ciemny jak harfa w menuecie
falował między wschodem-zachodem
pyta, odpowie, wstaje, upada,
falą do łóżka chce mi wpłynąć.