Poręcz, ja na niej, za mną morze,
a w nim brud wszelki,
co jak zgorzel przepaść ma w czerni i niebycie;
powiesz, że przecież takie życie,
że każdy morał złem sprzęgnięty
więc po co zbawiać się dniem świętym,
i po co szukać w całym dziury,
tylko dlatego, że zeń wióry
wylecą, w sumie, nic nie warte.
_________________ człowiek szlachetny rozumie prawość, człowiek małostkowy rozumie zysk
Wiersz interesujący, a mnie przechernie przypomniał się "Wuj Tarabuk" z Przygód Sindbada Żeglarza - Bolesława Leśmiana:
"Morze - to nie rzeka, a ptak - to nie krowa!
Szczęśliwy, kto kocha rymowane słowa!
Rymuj mi się, rymuj, drogi mój wierszyku!
Stój w miejscu cierpliwie, składany stoliku!
Stoi stolik, stoi, zachwiewa się nieco,
Za stolikiem - morze, za morzem - Bóg wie co!"
Czekałem, Fred, czekałem na Ciebie. Jak dzwon, donośnie wykrzyczysz Prawdę!
I wiesz co, draniu? - Za to, nie tylko Ciebie lubię, ale i cenię ogromnie.
Tak, ten niby wiersz był komentarzem do fotki: znudzony facio siedzi na balustradzie nadmorskiego bulwaru i gapi się przed siebie. W dole woda, a w niej tony, setki ton pływającego plastikowego - i nie tylko - śmiecia. W tym brudzie kilkoro kąpiących się dzieciaków, ze śmiechem wybierających interesujące ich 'cośtam'. Całość opatrzyłem tytułem: 'Sprzątanie wczorajszego jutra', za co oberwałem lecz mój wierszowany komentarz do całości, załagodził sprawę.
NA PS wkleiłem, jako zabawową drobinkę.
Pozdrawiam bez wyjątku Wszystkich
_________________ człowiek szlachetny rozumie prawość, człowiek małostkowy rozumie zysk
Witku liczyłem na Twoje poczucie humoru stąd pozwoliłem sobie.
Aby się chociaż po części zrehabilitować, napisałem specjalnie dla Ciebie zmodyfikowaną wersję Wuja Tarabuka:
"Morze - w którym woda brudna i niezdrowa
pora je oczyścić, napełnić od nowa,
a dzieci się bawią, robią wiele krzyku,
wyławiają krocie puszek i plastików;
balast wczasowiczów, co brudzą i śmiecą.
W morzu słona woda, w tej wodzie - Bóg wie co!"