Dołączyła: 28 Sty 2012 Posty: 3688 Skąd: bezdroża pospolitej rzeczy
Wysłany: 2018-11-05, 17:39 po operacji...
5 listopada 2017 o 10:19 · Koszalin, Szpital...
Wszystko zdarza się nie bez przyczyny..niedawne wspomnienia...
Leżę. Dobrze , że na plecach. Nie za długo, bo cierpną.
Najgorszy był pierwszy miesiąc po operacji kręgosłupa, kiedy mogłam tylko na boku, nie półbokiem ale całkiem na boku. Aż drętwiał, a obrócić się było bardzo trudno. Musiałam łapać się za brzeg tapczanu i dopiero wtedy powolutku obracać się. A najlepiej wstać odpowiednio opierając się łokciem . Wtedy kładłam się na drugi bok.
Zakaz schylania się, jak najmniej siadania. Kolejne noce po powrocie ze szpitala to Tantalowe męki. Okropny ból prawej nogi sięgający od biodra do stopy nie dawał leżeć, nie mówiąc o spaniu. Całe noce krążyłam po domu z balkonikiem. Mocno waliłam nogą o podłogę, żeby zmniejszyć ból.
Rana goiła się niezłe, dzięki zastrzykom , które dawała mi znajoma pielęgniarka. Ale na ból nie było sposobu, nie pomagały, ani tabletki ani plasterki przeciw bólowe.
Moja pierwsza połowa roku upływała pod znakiem bólu i powolnego powrotu do ,, w miarę normalnej,, sprawności. Buntowałam się, złościłam, a najbardziej na samą siebie, na własną głupotę i lekceważenie stanu przed operacyjnego. Tyle zabiegów, pieniędzy wyłożonych na różne zabiegi, cudotwórców, bioenergoterapeutów, masażystów, hiropatów i zachciało mi się wejść na wannę i ściągać półkę z łazienki do malowania. I to był przysłowiowy gwóźdź do trumny.
No cóż, głupota ludzka nie zna granic, powiedziałabym słowami Zofii. Teraz leżę i rozmyślam, słucham się swojego ciała. Kiedy jestem dla niego dobra - mniej boli. Ostrożnie stawiałam kroki. Nie obiecywałam, sama nic nie mam obiecane. Może kiedyś wolna od bólu rzucę się niedbale na łóżko, będę mogła biegać, skakać, tańczyć, ,,wyginać śmiało ciało ,, Może. W mają skończyłam 67 lat, ale nie czuję się staro, mimo bólu, tylko czasami coś mnie pod sercem ściśnie. Jestem już po połowince swojego życia. Na pewno już będzie inaczej. To życie ze świadomością, że nie jestem już taka ,, normalna,, Banalne, ale choroba, niepełnosprawność, coś co nas zatrzymuje, sprawiają, że życie nabiera innych barw, smaków. Staje się mocniejsze. Nie zgubię tej mądrości, jest moja, opłacona cierpieniem, utratą, ale też zyskiem. Będzie tkwić we mnie mocno, jak te implanty w kręgach i stabilizatory. Nie da się zapomnieć, bo za każdym nie tak wykonanym ruchem, dają znać o sobie.
,,Nastała pora barw, a ja zbieram marzenia na dni zmęczone.,,Bama
Przez zamglone okna widać świat w kolorach starego złota z domieszką spłowiałej zieleni . Z radia ulatuje melodia . Magda Umer śpiewa- ,,Rozpostarta płachta nieba zawsze daje to co trzeba: przez te płachtę, pod sam kręgosłup prześwituje sama wiedza, kiedy zbieram z niej bez wahań- zwykle trafiam w to co czuję, jeśli mniej medytuję..,,
Czas nie zatrzymuje się, nawet nie wzruszy ramionami, a jednak nie wyrywa się z nieskończoności – tkwi.
Wiek: 52 Dołączyła: 25 Sie 2009 Posty: 5259 Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2018-11-05, 20:33
Cytat:
Kiedy jestem dla niego dobra - mniej boli.
Ponad miesiąc temu miałam tzn punkcję, do dziś się nie mogę pozbierać.
Bardzo życiowy i obrazowy tekst.
Cytat:
Na pewno już będzie inaczej. To życie ze świadomością, że nie jestem już taka ,, normalna,, Banalne, ale choroba, niepełnosprawność, coś co nas zatrzymuje, sprawiają, że życie nabiera innych barw, smaków. Staje się mocniejsze.
Będzie inaczej, od nas jednak zależy jakie będą barwy tego innego życia ...
Heh, Jagódko, jak ja to dobrze znam... Ja po dwóch operacjach - szyjny odcinek. Ty miałaś balkonik, ja kołnierz ortopedyczny, w którym czułam się jak robocop. )
Rzeczywiście, nic nie jest takie jakie było. I rzeczywiście trzeba słuchać się swego ciała.
Opisałaś sugestywnie, prawdziwie.
Są literówki, jak już Asia wspomniała, np. przeciwbólowy - łącznie. Ale to wszystko do poprawienia.
Wiek: 47 Dołączył: 05 Maj 2014 Posty: 1537 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2018-11-08, 22:43
wilczajagoda napisał/a:
5 listopada 2017 o 10:19 · Koszalin, Szpital...
Wszystko zdarza się nie bez przyczyny..niedawne wspomnienia...
Leżę. Dobrze , że na plecach. Nie za długo, bo cierpną.
Najgorszy był pierwszy miesiąc po operacji kręgosłupa, kiedy mogłam tylko na boku, nie półbokiem ale całkiem na boku. Aż drętwiał, a obrócić się było bardzo trudno. Musiałam łapać się za brzeg tapczanu i dopiero wtedy powolutku obracać się. A najlepiej wstać odpowiednio opierając się łokciem . Wtedy kładłam się na drugi bok.
Zakaz schylania się, jak najmniej siadania. Kolejne noce po powrocie ze szpitala to Tantalowe męki. Okropny ból prawej nogi sięgający od biodra do stopy nie dawał leżeć, nie mówiąc o spaniu. Całe noce krążyłam po domu z balkonikiem. Mocno waliłam nogą o podłogę, żeby zmniejszyć ból.
Rana goiła się niezłe, dzięki zastrzykom , które dawała mi znajoma pielęgniarka. Ale na ból nie było sposobu, nie pomagały, ani tabletki ani plasterki przeciw bólowe.
Moja pierwsza połowa roku upływała pod znakiem bólu i powolnego powrotu do ,, w miarę normalnej,, sprawności. Buntowałam się, złościłam, a najbardziej na samą siebie, na własną głupotę i lekceważenie stanu przed operacyjnego. Tyle zabiegów, pieniędzy wyłożonych na różne zabiegi, cudotwórców, bioenergoterapeutów, masażystów, hiropatów i zachciało mi się wejść na wannę i ściągać półkę z łazienki do malowania. I to był przysłowiowy gwóźdź do trumny.
No cóż, głupota ludzka nie zna granic, powiedziałabym słowami Zofii. Teraz leżę i rozmyślam, słucham się swojego ciała. Kiedy jestem dla niego dobra - mniej boli. Ostrożnie stawiałam kroki. Nie obiecywałam, sama nic nie mam obiecane. Może kiedyś wolna od bólu rzucę się niedbale na łóżko, będę mogła biegać, skakać, tańczyć, ,,wyginać śmiało ciało ,, Może. W mają skończyłam 67 lat, ale nie czuję się staro, mimo bólu, tylko czasami coś mnie pod sercem ściśnie. Jestem już po połowince swojego życia. Na pewno już będzie inaczej. To życie ze świadomością, że nie jestem już taka ,, normalna,, Banalne, ale choroba, niepełnosprawność, coś co nas zatrzymuje, sprawiają, że życie nabiera innych barw, smaków. Staje się mocniejsze. Nie zgubię tej mądrości, jest moja, opłacona cierpieniem, utratą, ale też zyskiem. Będzie tkwić we mnie mocno, jak te implanty w kręgach i stabilizatory. Nie da się zapomnieć, bo za każdym nie tak wykonanym ruchem, dają znać o sobie.
,,Nastała pora barw, a ja zbieram marzenia na dni zmęczone.,,Bama
Przez zamglone okna widać świat w kolorach starego złota z domieszką spłowiałej zieleni . Z radia ulatuje melodia . Magda Umer śpiewa- ,,Rozpostarta płachta nieba zawsze daje to co trzeba: przez te płachtę, pod sam kręgosłup prześwituje sama wiedza, kiedy zbieram z niej bez wahań- zwykle trafiam w to co czuję, jeśli mniej medytuję..,,
Czas nie zatrzymuje się, nawet nie wzruszy ramionami, a jednak nie wyrywa się z nieskończoności – tkwi.
Siękozę można łatwo wyczyścić, oczywiście nie da się wszystkiego, bo taki mamy język, ale w tym natężeniu razi. Bóli też można bez bólu kilka usunąć:)
W obszerniejszym materiale ten kawałek mógłby się bronić, ale w obecnej objętości (zamknięta miniatura, a zakładam że taką jest) tekst jest przegadany. Odnoszę wrażenie, że ściągnięty z kolana. Stąd tyle błędów.
Osobiście wyciągnąbym esencję z pointy, a całość ociosał do setki słów.