ONA
Coś gorzej z panem. Może lepiej
sprawdź, czy za drzwiami ciebie nie ma.
ON
Bylem w monopolowym sklepie,
a tam na półkach czysta ściema.
Zamiast szampana - Pan Tadeusz
i Biała Dama - ciut zwietrzała.
Z winami omawiały temat,
że voltem trzeba, voltem, mała!
Babcia z nalewki w dłoniach Ewki...
ONA
Pan może chciał być nad wiek krewki,
upojny bardziej niż procenty?
A drzwi tu były… dla zachęty?
Coś z panem gorzej…
ON
... Może, może.
Za nimi gorąc, a na dworze
pijany zając. Dwa zające!
Lód i omyki - coś się mąci...
a w szkle posucha... Więc posłuchaj,
jak zimno szepce mi do ucha
ten brak stężenia. Po co drzwi?
Przecież w Sylwestra licho śpi,
zatem nie wejdzie licho wszędzie.
ONA
Licho wygląda pan - jak bałwan!
A tu karnawał, tu karnawał!!!
Przed panem pukał, a kołatka
kłamała, że to w gości swatka.
A teraz pan? Więc strzemiennego
dla swatki i dla zawianego!
ON
Ale dlaczego?! Jeszcze noc -
w krwi może krążyć dzika moc
i wina moc - w monopolowym.
ONA
Nie zawracałbyś więcej głowy.
Czas witać nowe - Nowy Rok!
przed domem stawiaj równo krok,
bo śliski powrót, dróżka kręta
pod tymi drzwiami się pałęta.
Idź pan i nie stój dłużej. Kropka!
Na co w Sylwestra jakaś szopka?!
Zabawne, bardzo zgrabnie napisane i świetnie się czyta. Aczkolwiek widziałbym tę scenę bardziej uniwersalnie, to znaczy bez odwoływania się do Sylwestra. I oczywiście mogłoby być dłuższe.
Gorgiasz, mam spory zbiór tych teatrzyków, takich właśnie krótkich.
Ten jest jednym z wydanych drukiem w pewnej antologii, więc zostanie już jaki jest.
Dzięki i pozdrawiam