Wysłany: 2014-08-01, 23:03 Lokis. Rękopis profesora Wittembacha
Lokis. Rękopis profesora Wittembacha - polski film fabularny z elementami horroru, zrealizowany w 1970 roku. Scenarzystą i reżyserem filmu jest Janusz Majewski. Pierwowzór literacki stanowi nowela francuskiego dramaturga, historyka, archeologa i pisarza, Prospera Mérimée (ur. 28 września 1803 w Paryżu, zm. 23 września 1870 w Cannes) pod tym samym tytułem.
Pastor Wittembach - lingwista i etnograf, ekspert Towarzystwa Biblijnego w Królewcu - wyrusza w podróż na Litwę i Żmudź, spodziewając się znaleźć tam ślady starego piśmiennictwa sakralnego. W pociągu poznaje trzy damy powracające z podróży do Anglii. Jego uwagę zwraca przede wszystkim piękna i wesoła panna Julka Dowgiałło, mocno strofowana przez ciotkę i pedantyczną angielską guwernantkę. Ciotka Julii zaprasza pastora do odwiedzenia ich i daje listy polecające do hrabiego Michała Szemiota. Pastor przybywa do pałacu Szemiotów i korzysta tu z praw wyjątkowego gościa. Ma do dyspozycji pełną cennych dzieł bibliotekę rodzinną Szemiotów, a młody hrabia dba by pastor nie nudził się, zapewnia mu nawet towarzystwo... (źródło: http://filmpolski.pl/fp/index.php?film=121067 )
Film, mimo, że nakręcony 44 lata temu (!), zrobił na mnie spore wrażenie. I jeśli postanowiłam go obejrzeć, to bynajmniej nie ze względu na wymieniony gatunek (horror), bo ten raczej nie jest przeze mnie preferowany. Zaintrygował mnie natomiast opis filmu, więc stwierdziłam, że zaryzykuję...
Akcja toczy się na Litwie w (niektóre źródła to podają, inne nie) 1868 roku, w pięknej scenerii (Kozłówka pod Lublinem - ślub hrabiego, Markowa - sceny wesela wiejskiego, Obory - rodzinna posiadłość Julii, Puszcza Białowieska - sceny z żubrami, zamek w Łańcucie - posiadłość hrabiego). Mamy tu stroje z epoki, ludowe wierzenia (diabły, rusałki, wiedźmy) i mroczną historię rodu Szemiotów. Do tego świetna gra aktorska! Edmund Fetting jako profesor Wittembach, Józef Duriasz – hrabia Michał Szemiot, Małgorzata Braunek – Julia Dowgiałło i Gustaw Lutkiewicz – doktor Froeber. A także muzyka Wojciecha Kilara.
Zaczarowana jest i jedna z początkowych scen cygańskiego tańca przed stacją kolejową, i ta z wiejskiego wesela. Zabawna - w pociągu, z udziałem angielskiej guwernantki Julii, która jest przekonana, że herbata pita bez mleka jest trucizną; a także fragment, gdy profesor Wittembach czyta hrabiemu Szemiotowi urywek "Świtezianki", przekonany, że to dopiero co odkryty i przetłumaczony niezwykle stary tekst ludowy.
Jak opowiada sam reżyser o inspiracji dziełem Prospera Mériméego: „Lokis” jest małym arcydziełem ironicznej fantastyki. Można w tej noweli dostrzec prawdziwie współczesne nam elementy czarnego humoru i (...) specyficznej dwuznaczności (...), ale jest przy tym wszystkim „Lokis” głęboko humanistyczną metaforą o dwoistości ludzkiej natury, o pierwotnych, zwierzęcych elementach w psychice człowieka, o samotności jednostki próbującej przeniknąć prawa sił rządzących jej losem..
Jeszcze słów kilka o miejscu, w którym toczy się akcja filmu...
Reżyser niezwykle starannie przygotował się do przeniesienia Mériméego na ekran. Szukał przede wszystkim rozwiązania, które pozwoliłoby mu wykreować odpowiedni wizerunek Litwy (...). Dla Mériméego Litwa była krajem egzotycznym, zamieszkałym przez pogańską ciemnotę; skrajem cywilizowanej Europy. Taki obraz nie przekonałby – a mógłby wręcz zniechęcić – polskiego widza, tak przecież przyzwyczajonego do innej Litwy: wyobrażonej z opisów Mickiewicza i kresowych mitów. Dlatego Majewski skorzystał z opisów Oskara Kolberga, wybitnego polskiego etnografa, który podróżował w XIX wieku po Litwie. To właśnie na podstawie jego notatek reżyser tworzył w filmie sceny obrazujące obyczaje i wierzenia ludowe. – Wydawało mi się bowiem, że kilka kresek uzupełniających szkic tła opowieści doda jej smaku i to w guście Mériméego: wątki fantastyczne skontrastowane z realizmem opisu warstwy faktograficznej zyskają na ostrości, retoryczna nieco i kostyczna ironia nabierze rumieńców życia. Majewski bawił się w istocie konwencją filmu grozy. Uważając już wtedy, że widz oglądał już w kinie wszystko, poznał najdziwniejsze stwory i nie przerazi się nigdy na dobre, postanowił zbudować atmosferę niesamowitości, która tylko w małej części oparta byłaby na wywołaniu w widzu strachu. Chodziło raczej o to, by konwencję horroru wziąć w nawias, ukazać jej zabawne strony i udowodnić, że gatunek ten może być również polem do poważnych pytań natury psychologicznej i moralnej. (cytaty ze strony: http://repozytorium.fn.org.pl/?q=pl/node/4358 )
I jeszcze dwie ciekawostki:
1) W filmie wykorzystano rysunki Franciszka Starowieyskiego - to one ilustrują opowieść doktora Froebera o ataku niedźwiedzia na hrabinę Szemiotową.
2) Adaptując „Lokisa” Majewski korzystał z tłumaczenia Leopolda Staffa.
Uważam, że to naprawdę ciekawy film, więc... może warto by dla odmiany sięgnąć raz po horror
Nie jestem pewna, ale wydaje mi się, że widziałam ten film.
Sprawdzę link.
dziękuję
_________________ przestrzeń
składa się z czasu
pokonywania
prostą linią
myśli
zakrętem pytania
zdecydowaniem
kropki śmierci
po wielokropku
umierania
E
wojna światów [Usunięty]
Wysłany: 2014-08-04, 18:52
A ja dziękuję za zajrzenie, Elu
Film mnie zauroczył. Na swój sposób...