[...]- Polsko, ojczyzno moja... Co za grafomaństwo! Kto to pisał!?
[...]- Chwila Panie, już sprawdzam. O, jest... jakiś Słowacki. Juliusz. Poeta niby.
[...]- I pewnie twierdzi, że z mojego natchnienia?
[...]- No... Eee... Oni tak wszyscy. - Dyżurny anioł skrzywił się z niesmakiem.
[...]Bóg westchnął ciężko, szarpnął białą brodę, podrapał za uchem.
[...]- Lepiej znajdź jakiegoś innego pismaka.
[...]- Trudno będzie kogoś natchnąć na taką chałturę. Dwanaście ksiąg według rozdzielnika.
[...]- Dołóż, że na etat wieszcza się załapie.
[...]- Gdzie ja drugiego takiego znajdę – jęknął skrzydlaty – tyle się nad tym napracowałem...
[...]- Marudzisz. Dorzuć wyjazdy zagraniczne i powodzenie u pań.
[...]- Nieźle, sam bym się załapał.
[...]- Do roboty leniu!
[...]Anioł zniknął.
Dwa miesiące bez odzewu leżał ten drabel. Przyglądałem się od pierwszego dnia. Dlaczego, co z nim nie tak?
Nie można się nie uśmiechnąć do tego (jak i do całości)
Mnie wyjątkowo bawi.
Gorgiasz napisał/a:
- Dołóż, że na etat wieszcza się załapie.
- Gdzie ja drugiego takiego znajdę – jęknął skrzydlaty – tyle się nad tym napracowałem...
- Marudzisz. Dorzuć wyjazdy zagraniczne i powodzenie u pań.
- Nieźle, sam bym się załapał.
- Do roboty leniu!
Można, a nawet trzeba pociągnąć następną setką dalszy ciąg:)