Wysłany: 2018-07-02, 14:01 Krwawi blizna po Mamci tam, gdzie środek brzucha
wracam stamtąd
odsypiając nostalgię
lecz kiedy białe noce -
snuję się bezpańska pośród lwowskich duchów
za dnia mój kompan wiatr zwiewa od Worochty
kołomyjką obraca
gdy ja plamą drzew zdobię monumenty
i z nadzieją płonną sobie nasłuchuję -
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
dobiegnie mnie aby głos staruszka nędzarza
co za przylepkę chleba
na Łaziennej zaśpiewa
o Jezusie - Synu Panny Maryi?
_________________ Z Ciemnogrodu, gdzie najjaśniej bywa pod latarnią
Jalu Kurek pisał w swoich Wspomnieniach o pępowinie, która połączyła go z górami dzięki jego Matce. Pępowina / pępek: blizna po Mamie, a ta przekazała mi swoje fobie, lęki, tęsknotę, ból, migreny... Nawet "dziurawe serce" [niedomykalność sercowych zastawek], z jakimi muszę sobie radzić. Nie poradził im jednak, ponieważ był zbyt słaby mój dwumiesięczny Syn
_________________ Z Ciemnogrodu, gdzie najjaśniej bywa pod latarnią
Wiek: 23 Dołączyła: 31 Mar 2011 Posty: 4521 Skąd: lubuskie
Wysłany: 2019-10-10, 18:16
Widzę, że poruszyłam najczulszą i najsmutniejsza strunę twojego życia - przepraszam
.....
Warchota (nazwisko) tęskni za Kołomyją (miasto na zachodniej Ukrainie) - Miastem królewskim - myślałam że w wierszu sięgasz korzeni swoich przodków
i jesteś historycznie rozdarta miedzy dwoma światami....
_________________ Jestem jaka jestem. Niepojęty przypadek, jak każdy przypadek.
Widzę, że poruszyłam najczulszą i najsmutniejsza strunę twojego życia - przepraszam
.....
Warchota (nazwisko) tęskni za Kołomyją (miasto na zachodniej Ukrainie) - Miastem królewskim - myślałam że w wierszu sięgasz korzeni swoich przodków
i jesteś historycznie rozdarta miedzy dwoma światami....
Przecież mówimy oraz piszemy o tym samym Tęsknota przeniesiona przez dziedziczenie jest przecież wszędzie
_________________ Z Ciemnogrodu, gdzie najjaśniej bywa pod latarnią
Dołączyła: 15 Sie 2009 Posty: 1306 Skąd: Sheffield
Wysłany: 2020-02-23, 10:39 Re: Krwawi blizna po Mamci tam, gdzie środek brzucha
fiołkowa napisał/a:
wracam stamtąd
odsypiając nostalgię
lecz kiedy białe noce -
snuję się bezpańska pośród lwowskich duchów
[/i]
Te białe noce...
Wybacz, nie chcę popsuć odbioru twojego zadumanego wiersza ale te "białe noce"...?
Nieodmiennie kojarzą mi się z Petersburgiem. Czemu znalazły się w twoim wierszu?
/no bo białe noce mogą być tylko daleko na północy/
Pamiętam słowa piosenki:
"nocz pływiot nad Niewoj tolko mnie nie da sna
kakże można usnuć jesli nocz tak jasna..."
_________________ If you don't know where you are going,
any road will take you there.
/Lewis Carroll/
Wysłany: 2020-02-23, 13:39 Re: Krwawi blizna po Mamci tam, gdzie środek brzucha
Rita napisał/a:
fiołkowa napisał/a:
wracam stamtąd
odsypiając nostalgię
lecz kiedy białe noce -
snuję się bezpańska pośród lwowskich duchów
[/i]
Te białe noce...
Wybacz, nie chcę popsuć odbioru twojego zadumanego wiersza ale te "białe noce"...?
Nieodmiennie kojarzą mi się z Petersburgiem. Czemu znalazły się w twoim wierszu?
/no bo białe noce mogą być tylko daleko na północy/
Pamiętam słowa piosenki:
"nocz pływiot nad Niewoj tolko mnie nie da sna
kakże można usnuć jesli nocz tak jasna..."
1. "Białe noce" to synonim bezsenności. Przynajmniej u mnie - w Małopolsce.
W Małopolsce? No to wszystko jasne. W Krakowie nie ma nawet ciastek "napoleonek" tylko jakieś "kremówki".
Ja znad morza...
Oczywiście, że są "napoleonki", przełożone piankową masą owocową ubitą z białek; obok "kremówek": ciasto francuskie przełożone maślano-budyniowym kremem czy wreszcie "karpatek": większych od kremówek: ciasto półfrancuskie, krem maślany...
Tradycje cukiernicze w Małopolsce są wyjątkowo bogate
_________________ Z Ciemnogrodu, gdzie najjaśniej bywa pod latarnią
Dołączyła: 15 Sie 2009 Posty: 1306 Skąd: Sheffield
Wysłany: 2020-02-24, 00:35
Ciekawe rzeczy piszesz o wyrobach cukierniczych w Małopolsce.
Widzisz, fiołkowa, w Gdańsku i w wielu innych miejscach w Polsce /a kraj trochę znam i lata swoje mam, pamiętam także bardzo dobrze czasy PRL-u/ napoleonką nazywa się ciasto francuskie z cudownie, delikatnie puchowym kremem budyniowym. Klasę cukierni mierzy się poziomem delikatności i puchowości owego kremu. Zrobiony byle jak i żółty a nie biały dyskwalifikuje cukiernika.
Twoje "napoleonki", przełożone piankową masą owocową ubitą z białek" to z całą pewnością jakieś inne ciasto a nie napoleonki.
A jakie ciasto najbardziej lubisz piec sama? Ja - szarlotkę. Mojemu mężowi smakuje niezmiennie od kilkudziesięciu lat naszego wspólnego życia.
Pozdrawiam.
Małgosia
_________________ If you don't know where you are going,
any road will take you there.
/Lewis Carroll/
Ciekawe rzeczy piszesz o wyrobach cukierniczych w Małopolsce.
Widzisz, fiołkowa, w Gdańsku i w wielu innych miejscach w Polsce /a kraj trochę znam i lata swoje mam, pamiętam także bardzo dobrze czasy PRL-u/ napoleonką nazywa się ciasto francuskie z cudownie, delikatnie puchowym kremem budyniowym. Klasę cukierni mierzy się poziomem delikatności i puchowości owego kremu. Zrobiony byle jak i żółty a nie biały dyskwalifikuje cukiernika.
Twoje "napoleonki", przełożone piankową masą owocową ubitą z białek" to z całą pewnością jakieś inne ciasto a nie napoleonki.
A jakie ciasto najbardziej lubisz piec sama? Ja - szarlotkę. Mojemu mężowi smakuje niezmiennie od kilkudziesięciu lat naszego wspólnego życia.
Pozdrawiam.
Małgosia
Długo szukałam aż wreszcie znalazłam gazetowy wycinek z [zamierzchłego] "Życia Warszawy"].
"Napoleonki" były pierwotnie wyrobem warszawskich cukierników, którzy dołożyli się do uczczenia francuskiego cesarza w momencie, kiedy jeden ze stołecznych placów został nazwany jego imieniem [teraz Plac Powstańców Warszawy].
I dobrze napisałam: bardzo kruche, cienkie, francuskopodobne, mocno wypieczone ciasto przełożone górą ubitego z białek [piankowego] kremu z dodatkiem owocowego [winnego] soku. Wierzch ciastka posypany cukrem pudrem oraz ozdobiony kandyzowanym owocem.
W kulinarnym zeszycie mojej Babci tzw. właściwe kremówki, to właśnie owe słynne kremówki wadowickie / krakowskie / lwowskie albo inne wielickie.
Bardziej zatem wierzę tradycjom starych galicyjskich cukierni [wzorowanych na wiedeńskich] niż internetowym enuncjacjom. Dlaczego? Mam kilka dawnych kucharskich książek i multum, spisywanych przez moją Babcię oraz Mamę, przepisów.
Wracając do samych "napoleonek": wyjątkowo szybko zostały zaakceptowane przez inne regiony Polski, dlatego w wielickiej - podtrzymującej "przedwojenne" tradycje - cukierni Pana Bieniaka wciąż "produkowane" i ze smakiem konsumowane, nie mają sobie równych.
A z PRL-u pochodzą "karpatki", podobnie jak "wuzetki".
_________________ Z Ciemnogrodu, gdzie najjaśniej bywa pod latarnią
Dołączyła: 15 Sie 2009 Posty: 1306 Skąd: Sheffield
Wysłany: 2020-02-29, 17:44
Dziękuję za ogrom bardzo ciekawych informacji. Broniłam po prostu tych "napoleonek", które znam od dziecka i które całe życie uwielbiam. Byłam przekonana, że to jedyne możliwe "napoleonki". Cukierników wiedeńskich gdańskimi nie pobiję ale kiedy zdarzy ci się spacerować po gdańskiej starówce zajrzyj na ulicę Słodowników do cukierni "Wuzetka", poproś o napoleonkę a potem daj mi znać jak było.
Serdecznie pozdrawiam.
Małgosia
_________________ If you don't know where you are going,
any road will take you there.
/Lewis Carroll/
Trzeba wziąć także pod uwagę kwestię [regionalnego] nazewnictwa. Przykładowo: "placek czeski" z gatunku miodownika przekładanego grysikowym kremem i powidłami, to w Wiśniczu [oddalonym kilkanaście km od Bochni] nazywany jest "jojo"
Wracając do krakowskich kremówek: przez parę dekad były słynne [a ustawiano się po nie w długich kolejkach] kremówki z cukierni w hotelu "Cracovia" [wybudowanego w połowie lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku]. Hotelu nie ma; nie ma też i kremówek
P. S. Krakowskie kremówki, w tym tekście jest nawet nazwisko cukiernika: