– Oni się mnie sprzeciwiają?! Nie chcą mi się poddać?! – Filip aż się zakrztusił z wściekłości. Odkaszlnął, rzucił za siebie niedogryziony udziec barani i gestem przywołał pisarza: - Bierz tabliczkę i pisz do tych zuchwalców. Pisz, co mówię: „Gdy wkroczę do Lakonii, zrównam Lacedemon z ziemią”. Napisałeś? Niech posłaniec natychmiast wyrusza i zaniesie im moje słowo. Ma jechać w dwa konie, jeszcze dziś chcę znać odpowiedź.
* * *
– Panie… – Wysłannik króla przerwał, próbując uspokoić oddech po wyczerpującej jeździe. – Panie, przywiozłem odpowiedź od eforów.
– Mów. – Filip niecierpliwie ponaglił posłańca ruchem ręki. – No mów, co odpowiedzieli. Poddają się?
– Panie, mam przekazać tylko jedno słowo: „Gdy”.
Odpowiedź zacna, nie wiem tylko, czy nie nazbyt inteligentna, bo król rzucający udźcem baranim na intelektualistę mi nie wygląda. Ale jak zwoła doradców...
Odpowiedź zacna, nie wiem tylko, czy nie nazbyt inteligentna, bo król rzucający udźcem baranim na intelektualistę mi nie wygląda. Ale jak zwoła doradców...
Król był świetnym wodzem, ale dość prymitywnym w obejściu. Za to jego syn w dzieciństwie za wychowawcę i nauczyciela miał jednego z największych filozofów starożytności...