POSTscriptum Strona Główna  
  POSTscriptum
FAQ  FAQ   Szukaj  Szukaj   Użytkownicy  Użytkownicy   Grupy  Grupy
 
Rejestracja  ::  Zaloguj Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
 

Odpowiedz do tematu POSTscriptum Strona Główna » PISANE PROZĄ » Inne formy prozatorskie » Pajęczarka: narodziny Upadłego
Pajęczarka: narodziny Upadłego
Autor Wiadomość
PoparzonaKawą 


Dołączyła: 09 Gru 2019
Posty: 936
  Wysłany: 2020-01-04, 01:22   Pajęczarka: narodziny Upadłego

Motyl posępnie siedział na posłaniu z liści. Pajęczarka wyszła na łowy. Co prawda od jakiego czasu nie próbowała karmić go poćwiartowanymi żywcem żuczkami – natychmiast je zwracał, więc zaczęła przynosić mu ucięte łebki kwiatów. Motyl żywił się ich nektarem, ale strasznie przy tym płakał. Pajęczarka, by go pocieszyć, próbowała opowiadać mu żarty ale te niezbyt śmieszyły jej wybranka, płakał jeszcze bardziej.

Gdy pajęczarka wyszła na łowy, motyl z trudem wspiął się po słoneczniku i usiadł na liściu. Nie potrafił już fruwać, jego skrzydła były połamane i tak żałośnie pokruszone na brzegach, dokonała tego sama pajęczarka, stwierdziwszy, że tak będzie dla nich wygodniej – on już nigdzie nie ucieknie, a ona nie będzie go musiała krępować pajęczymi nićmi. Wtem zobaczył innego motyla, jego piękne skrzydła odbijały słońce i mieniły się żywymi barwami. Ogromny ból, nieopisany wręcz ból, wstrząsnął naszym motylem, może chciał, by serce mu pękło, pragnął runąć w dół, wirując niczym suchy liść, ale jego serce, jak na złość wciąż biło. Motyl nagle podfrunął do niego: „Bracie, tyś poszkodowany!” - zmartwił się. - Będę cię dokarmiał i przynosił ci nektar w butelkach, aż się podkurujesz i sam pofruniesz ku kwiatom.
Patrzył przez chwilę na swojego wybawcę, po czym przyznał, że on się boi, przecież jest bezbronny, ktoś go tutaj może złapać, ale ma kryjówkę i jeśli jego kochany wybawca zechciałby tam podrzucić buteleczkę z nektarem...
Tamten natychmiast się zgodził, lecz nasz upadły motyl zniknął mu z oczu i kazał podążać za swoim głosem. Dobry zaplątał się w coś strasznego i lepkiego. Daremnie wołał ratunku.
Upadły motyl spojrzał na niego posępnie i wychylił się za dziuplę, po czym zawołał swoją porywaczkę: "Połam mu skrzydła". Pajęczarka zaniemówiła i z niekryta pogardą nazwała go nikczemnikiem. Był oburzony – akurat ona śmie go tak obrażać! Odparła, że postawi na swoim i na przekór Upadłemu daruje życie Dobremu.

- Szanowna pani pajęczyco - nagle odezwał się złapany motyl. - Mój przyjaciel jest poszkodowany, ma chore skrzydła, ale można go wyleczyć. Mogę co kilka godzin przynosić mu nektar, szybko dojdzie do siebie.
- Tak, fruń sobie po ten nektar – stwierdziła pajęczyca i szybciutko uwolniła go, po czym z satysfakcją spojrzała na upadłego motyla - on jej wystarczy, ale niegodziwy się coś zrobił.
Nie minęła nawet godzina i usłyszeli trzepot.
- No jestem, tutaj nektar dla mojego brata, i panią, szanowną pani pajęczarko, pragnę pozdrowić za miłosierdzie.
- No nie... nie myślałam, że jest aż taki głupi! - westchnęła pajęczyca.
- Och dziękuję ci bracie, kiedy mogę się znowu ciebie spodziewać?
- Jutro przed południem.
- Wspaniale, kochany – stwierdził upadły motyl.
- Myślałam, że dałeś sobie spokój i odleciałeś, ale ty tak na serio... On chciał ci skrzydełka połamać, a ty zamierzasz mu pomóc?! - wtrąciła się rozzłoszczona.
- Pani pajęczarko, niedola to wszystko czyni niedola, ale on znowu będzie aniołem, szczęśliwym i dobrym, zobaczy pani.
- Nie będzie! – wysyczała. - A teraz wynocha stąd i nie próbuj tu kiedykolwiek przybyć, bo cię zabiję.
- Jest pani urokliwą pajęczarką, gdyby tak dorobić pani skrzydła, byłaby pięknym motylem.
- Preeeeeecz! - rozzłościła się.
- Frunę, już frunę, miłego dnia życzę. Jutro przyjdę.
Gdy motyl poleciał, pajęczyca wzięła książkę, usiadła na krześle i czytając, próbowała zaznać relaksu. Do swojego wybranka nie chciała się odzywać, była na niego zła, ale i zazdrosna, a do tego przelękniona – co jeśli jej motyl polubi swojego krewniaka i z nim ucieknie?
- To jak, kochanie? - pieszczotliwie spytał.
- Co jak? Przyfrunie tu, to irytującego osobnika sparaliżuję i wyssę, przynajmniej będę miała kolację.
- Połam mu skrzydła, gdy tu jutro przyleci, chcę sobie popatrzeć, jak to robisz, a potem możesz go wyssać, czy co tam ci się podoba.
Pajęczyca westchnęła: przecież tamten chciał go ratować!
Upadły wcale się tym nie przejął - czyżby zapomniała, co mu zrobiła?! Żaden nektar nie uleczy złamanych skrzydeł!
Pajęczarka odparła, że od razu uśmierci Dobrego, tamten nawet nie zdąży poczuć, jak umiera. Upadły wyzwał ją od podłych, najokrutniejszą kreatur, jakie zna.
Ona mu na to: co innego mówił, jak pierwszy raz ją zobaczył. Ta ich dobroć, jest tak krucha jak oni. Istnieje tylko dopóki coś ich nie złamie. A tak w zasadzie, to już dawno go nie całowała... No niech on do niej podejdzie, niech jej nie zmusza żeby użyła swoich sieci... Oj, ona ma na niego ochotę, ale nie w znaczeniu, żeby zjeść... Nieporadnie tłumacząc się, miała rumieńce na mordce.

***

Pająk senior nie krył oburzenia – i on śmie tu przychodzić?! Pomiot motyli! Zginie!
Upadły stwierdził, że mu już nie zależy, ale zanim pająk senior go zabije, niech i uśmierci dzieci. Przecież będą jedynie splamieniem pajęczej limfy. Tak czy tak Upadły chce, by Pajęczrka cierpiała, a skoro pilnuje teraz swojego kokonu i on wie gdzie, zaprowadzi tam swojegon „teścia”. Przecież ten nigdy nie akceptował jej wyboru, a już na pewno nie chciał mieć zięcia motyla, toż to hańba dla jego rodu.
Senior pająk nie mógł uwierzyć w te słowa. Jak on się tak dał nabrać? Że jego córka jest głupia, to wiadomo, no ale on sam też? Przeto przed nim stoi najprzebieglejszy pająk jakiego widział. Tylko temu inteligentnemu młodzieńcowi udało się uwieść pajęczarkę, by tego dokonać udawał motyla! Niesamowita inwencja. I nawet nikt go nie rozpoznał. Ach, senior pająk szanuje go najbardziej ze wszystkich kreatur! Motyl zaczął tłumaczyć, że to pomyłka, on naprawdę jest motylem. Senior pająk jednak kazał mu się przestać zgrywać. Tak przebiegłego i plugawego osobnika jest gotów zatrudnić w swojej firmie dostarczającej sieci. "Sieć dla ciebie, w twoim domu. I bez dodatkowych opłat. Najwytrzymalsza. I za najtańszy abonament. Przyłącz się do nas, łączymy wszystkie owady." Motyl nagle przerwał mu tę autoprezentację firmy:
- Ależ chciałem, żebyś zabił swoje własne wnuki, a moje dzieci! – nagle dopadły go wyrzuty sumienia.
- To dowodzi tylko tego, że twój charakter jest dostatecznie obrzydliwy, by zasłużyć na względy mojej córki. No co tak patrzysz? Nie udawaj zaskoczenia. Najsprytniejszy pająk na całej łące... I nawet ja się dałem nabrać. Wspaniale, wspaniale mieć takiego zięcia...
- Pan pająk mówi to wszystko poważnie? Nie wierzę.
- Nie bądź skromny, i nie żaden pan. Mieciu Pajęczarz mi mów! No i zedrzyj te resztki skrzydeł, już nie musisz udawać, pajęczarka dogląda jajeczek przecież, potomstwo ją do ciebie przywiąże - to mówiąc, podszedł do motyla i zdarł mu resztki połamanych skrzydeł.
- Nie! - Jęknął tamten rozpaczliwie.
- Tylko bez marudzenia mi tu, przywiązałeś się do tego stroju, tak przylepiłeś te atrapy do pleców, że teraz aż krwawisz. Nie było innego kleju? Tylko taki najmocniejszy musiałeś wybrać?
- Nie było – posępnie odparł motyl.
- To się jeszcze bardziej ceni, dla zmanipulowania mojej córki, byłeś skłonny do najwyższych poświęceń, ach, co za cud chłopak! A pokaż się no tu! No podejdź, nie bój się. Kieł jadowy ci odrasta! O, jaki ostry! No niesamowite, zatem i kieł musiałeś wcześniej sobie wyrwać, by ją zmylić! Boże drogi! Jakież poświęcenie! Przecież mogła cię zeżreć!
- Kieł jadowy? - motyl wybełkotał szczerze zdumiony.
- No kieł, piękny, ostry, jadowy. Mój kochany zięciu! No o takim poświęceniu, to już naprawdę nikomu się nie śniło! od razu mianuję cię w firmie na swojego zastępcę, na moją prawą rękę. No pozwól się ucałować, mój zięciu kochany, najcudowniejszy! Moja prawa ręko! Razem damy nauczkę mojej niewdzięczniej córce.
- Czarne chmury zbierają się nad pajęczarką. To ma szanowny teść jak w banku. Nienawiść, jak syndrom sztokholmski, jest lepsza od miłości, przywiązuje silniej niż jakakolwiek sieć...
- Nie dość, że przebiegły, to jeszcze romantyk i poeta! Wspaniale! - Senior pająk nie mógł wyjść z zachwytu.
_________________
Kiedyś, spotykając kogoś, zastanawiałam się, czy dana osoba mnie lubi, a teraz w tej samej sytuacji, zastanawiam się, czy to ja lubię tę osobę.

(Meryl Streep)
 
 
jaga 
Jadwiga


Wiek: 23
Dołączyła: 31 Mar 2011
Posty: 4521
Skąd: lubuskie
Wysłany: 2020-01-04, 22:34   

senior stracił wzrok nie rozpoznając w motylku swojego posiłku
a może czasy się zmieniają i chromi będą dostrzegani i wynoszeni ponad to.

Dalszy ciąg opowiadania przeczytałam z ciekawością - alchemik musiałby tu zajrzeć i Gorgiasz i ogarnąć temat od strony fachowej
_________________
Jestem jaka jestem. Niepojęty przypadek, jak każdy przypadek.

— Wisława Szymborska
 
 
PoparzonaKawą 


Dołączyła: 09 Gru 2019
Posty: 936
Wysłany: 2020-01-06, 01:33   

Nie, senior nie stracił wzroku, to motyl, egzystując z pająkami, nawet sam o tym nie wiedząc, przeistacza się w jednego z nich - z kim przystajesz, takim się stajesz. Zło, zazwyczaj, jest silniejsze niż dobro.

Dziękuję za wizytę, Jago. :)
 
 
jaga 
Jadwiga


Wiek: 23
Dołączyła: 31 Mar 2011
Posty: 4521
Skąd: lubuskie
Wysłany: 2020-01-06, 07:40   

PoparzonaKawą napisał/a:
z kim przystajesz, takim się stajesz. Zło, zazwyczaj, jest silniejsze niż dobro.
- może i tak. Okaleczony motyl nie miał innego wyjścia
_________________
Jestem jaka jestem. Niepojęty przypadek, jak każdy przypadek.

— Wisława Szymborska
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
POSTscriptum Strona Główna » PISANE PROZĄ » Inne formy prozatorskie » Pajęczarka: narodziny Upadłego


Kontakt:

w sprawach merytorycznych:
Amandalea: amandalea@interia.pl, Leszek Wlazło: niepoeta2@wp.pl

w sprawach techniczno-merytorycznych:
Łukasz Pfeffer (luk19952): lukasz@pfeffer.com.pl


Pfeffer.com.pl - Zaistniej w internecie
 
 

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template created by Dustin Baccetti modified by Nieoficjalny support phpBB2 by Przemo