Mógłby mnie chwycić w objęcia, pytanie
właściwie po co. Przeżyło się, doświadczyło,
kochało, odeszło. Nowa miłość: lato babie
mota słoneczną przędzą ulatujące ciepło
srebrnej urody szronu – tę rosy pigułkę.
Więc do czego, kiedy noc zatula
kołdrą snu nasze członki wyziębłe; ja
chyżo przez ścianę przemykam do swoich
Światów Równoległych, gdzie tam podobnie jak
w naszym pokoju, tylko nieco goręcej,
zaczynam oddychać tchnieniem nie własnym, lecz
kochanka z wystygłych planet przepachnionych różą
Małego Księcia: kwiatem moim lub też
jego marzeniem o niezbywalnym szczęściu?
_________________ Z Ciemnogrodu, gdzie najjaśniej bywa pod latarnią
W kwestii róży, to nie wyjadłem do końca.
Zachowałem trochę w słoiczku i trzymam w lodówce.
Wierzę w światy alternatywne, a właściwie to jestem przekonany o Wieloświecie.
Współczesna fizyka, opierając się na mechanice kwantowej, nie tylko nie zaprzecza, a wręcz udowadnia światy alternatywne.
Ja udowadniałem je dawno temu geometrycznie, czyli posługując się prostą matematyką geometrii i namnażania wymiarów.
Oczywiście, to żadna pociecha, że w innym świecie mamy lepiej, bo mamy i gorzej.
Przecież to nasza wyobraźnia kreuje te światy, a właściwie wybiera z nieskończoności.
Tylko jakoś nie mogę zgodzić się na było, przeżyło.
Ślizgam się, surfuję na fali teraźniejszości, czyli według mechaniki kwantowej na fali największego prawdopodobieństwa.
Lustro w jakiś sposób oddaje inny świat, choć jest popieprzone odwróceniem i tylko naśladuje.
Ale to też może być element Wieloświata.
A tak naprawdę to wolę żywsze erotyki, bez smucenia, Fiołkowa Damo.
Oczywiście, że przeczytałem z zaciekawieniem i przyjemnością, bo przecież to bardzo ładny wiersz.
Dołączyła: 15 Sie 2009 Posty: 1306 Skąd: Sheffield
Wysłany: 2020-03-15, 18:27 Re: Erotyk z lustra
fiołkowa napisał/a:
Mógłby mnie chwycić w objęcia, pytanie
właściwie po co. Przeżyło się, doświadczyło,
kochało, odeszło. Nowa miłość: lato babie
mota słoneczną przędzą ulatujące ciepło
srebrnej urody szronu – tę rosy pigułkę.
Więc do czego, kiedy noc zatula
kołdrą snu nasze członki wyziębłe; ja
chyżo przez ścianę przemykam do swoich
Światów Równoległych, gdzie tam podobnie jak
w naszym pokoju, tylko nieco goręcej,
zaczynam oddychać tchnieniem nie własnym, lecz
kochanka z wystygłych planet przepachnionych różą
Małego Księcia: kwiatem moim lub też
jego marzeniem o niezbywalnym szczęściu?
Świetny wiersz, gratuluję.
_________________ If you don't know where you are going,
any road will take you there.
/Lewis Carroll/