Wysłany: 2019-11-25, 18:49 Portret nieznajomej w czerwonej sukience
wwwSwojego czasu korespondowałem z przyjaciółką, poetką, którą znałem jedynie z internetu i pewnego ukochanego, już nieistniejącego portalu poetyckiego.
wwwZamieszkuje Wyspy Brytyjskie. A ja zakochałem się w Jej erotykach. Naprawdę wspaniałych. Rudowłosa piękność. Ognista, Agnis, Ignis, Iga.
wwwIga. Tak ją nazywałem. Również kotem w butach w pewnym moim wierszu.
Dała mi kiedyś zlecenie na nietypowy wiersz.
Wysłała zdjęcie, na którym jest w zaawansowanej ciąży. (Nie wspomniałem, że miała synka, o którego dbała ponad wszystko, będąc samotną matką).)
Piękna, rudowłosa kobieta w czerwonej sukience.
Przyjąłem jako wyzwanie.
Ta jej czerwona sukienka wydęta brzuchem przy nadziei, skojarzyła mi się z żaglem.
Potem próbowałem wczuć się. Powstał obraz i nie tylko.
Choroba morska - poranne mdłości
wwwUżyłem kilku słów kluczy typu - brzemienne, rozwiązanie, odmienne, nadzieja...
To może wydawać się proste.
Ale wcale nie użyłem ich do końca świadomie.
Zlecenie zmieniło się w inspirację.
Naprawdę wyobraziłem Ją sobie jako okręt na falach oceanu.
Świadomie uprościłem wiersz, choć miałem ochotę na różne ozdobniki.
Ciąża, jednak, jest najpiękniejszym kwiatem, ozdobnikiem.
Portret nieznajomej w czerwonej sukience
Niemal dostojnie się kołysze.
Czerwony żagiel wpięty w ciszę,
jakby w objęciach oceanu.
Choroby morskiej treść co ranek.
Jej oczy w troski dziś brzemienne,
już, już kiełkują rozwiązaniem.
Pędzące myśli nad imieniem.
Z burzy się zrodzi… wyczekane.
Dryfując ku odmiennym lądom,
w nadziei łódź po falach skacze.
Jakim kolorem w twarz spoglądnie,
gdy mnie powita pierwszym płaczem?
Wiek: 23 Dołączyła: 31 Mar 2011 Posty: 4521 Skąd: lubuskie
Wysłany: 2019-11-25, 19:12
Alchemik napisał/a:
Ognista, Agnis, Ignis, Iga.
- bardzo fajny wstęp
do smakowitego wiersza
stworzyłeś ciekawy obraz - portret nieznajomej poetki
ruda tańczy jak szalona - twoja dryfuje ku nieznanym lądom
z nadzieją na lepsze jutro
bardzo ładna całość
_________________ Jestem jaka jestem. Niepojęty przypadek, jak każdy przypadek.
Niezmiernie dziękuję, Leonie.
Jesteś tu największym autorytetem w kwestii mowy wiązanej rymami.
Wiedziałem wcześniej, bo ruda była pod ogromnym wrażeniem wiersza.
Wiedziałem wcześniej, że nie zepsułem.
Wręcz stworzyłem coś dobrego. Ale nie mógłbym inaczej. Nie mógłbym zawieść ognistowłosej i żadnej innej samotnej matki.
Wcześniej napisałem w poście, że użyłem słów kluczy.
Ale to niezupełnie prawda, jeżeli chodzi o planowanie wiersza.
Sam pewnie zauważyłeś, Leonie, że najlepsze wiersze wychodzą nam, będąc po części improwizacją. Te słowa przychodzą z głębi duszy na zawołanie, na potrzebę snucia wiersza.
Prawdziwej poezji nie da się zaplanować.
Można tylko postanowić, że napisze się wiersz.
Jestem pewien, że masz dokładnie tak samo, Lwie.
Interesującym jest, że w wierszach pisanych weną, jestem w stanie nawet wcielić się w kobietę, w kogokolwiek.
Nagle wydaje mi się, że wiem jak powinna zareagować, powiedzieć postać, którą przejąłem.
Dziękuję, Lidziu, za czytanie i zainteresowanie moją poezją.
Wcale nie jest taka trudna.
Uwierz, to nie zagadki, chyba że dla mnie, kiedy wcielam się w jakąś postać.