Bąk zabuczał i pszczoły, zapóźnione kwiaty.
Owoc, szerszeń i osy kawaleria straceń,
kiedy soki spłynęły, a wino tak płacze,
aby ubiec lubieżnych, potrafię mataczyć,
żeby nie rzec po prostu o moim kochaniu,
spiłem się jeżynami i kolców mam znamię.
To właśnie upojenie, cierpkie miłowanie,
kiedy nie wiesz odczytu, a tak wiele znaczeń.
Chruśniak? Koń by się uśmiał. To twarda podłoga.
Szamotanie w niepamięć. Otwieranie w sobie.
Ból, zamykanie i cud, kiedy obie nogi
są jakby w parze tego, chociaż to połowa.
A przecież, gdzieś w chruśniaku nie tylko maliny.
Nazbyt słodkie, jak dla mnie, może lubię cierpieć.
Może to sprawka nocy, a może to sierpień.
Uśmiecham się na niebo. Gwiazdy i dziewczyny.
Wiek: 23 Dołączyła: 31 Mar 2011 Posty: 4521 Skąd: lubuskie
Wysłany: 2019-11-28, 08:16
Alchemik napisał/a:
zapóźnione kwiaty.
- czy nie lepiej by brzmiało zapylone?
zapóźnione - to tak jakby wyrosły zbyt późno lub czegoś by im brakowało
13 zgłoskowiec - napracowałeś się strzeże
znamię - jedno bym zastąpiła synonimem, są za blisko siebie
( nie musisz brać moich sugestii do rozważań - ja tylko tak głośno pomyślałam)
Widzę, jago, że muszę wyjaśnić tu pewne kwestie.
Tak, oczywiście, to pełnokrwisty erotyk ukryty za metaforami.
W kwestii kwiatów doszło do nieporozumienia w Twoim odczycie.
Zapóźnione kwiaty to metafora niemłodzieńczych kochanków, którzy odnajdują młodość i piękno w żarliwym spełnieniu.
Fakt, że komuś kalendarz pokazał emeryturę, a pociąg perfidnie uciął kawałek nogi nie oznacza, że nie może być on wspaniałym kochankiem. A zapewniam, że pisanie poezji odmładza nie tylko mentalnie, ale również fizycznie.
Lubię pisać erotyki. Nie do końca oczywiste, choć oparte na doświadczeniach wieku siwiejącej brody.
W kwestii wyrażenia znamię, to miało się ono powtarzać jako przypieczętowanie.
Jednak wobec Twojej sugestii, jago, wycofałem owe słowo w powtórce i zmodyfikowałem wers.
Dziękuję za czytanie i wgłębianie się w wersy.
A przede wszystkim dziękuję za stwierdzenie, że potrafię uwodzić. To, akurat, podtrzymuje mnie na duchu.