POSTscriptum Strona Główna  
  POSTscriptum
FAQ  FAQ   Szukaj  Szukaj   Użytkownicy  Użytkownicy   Grupy  Grupy
 
Rejestracja  ::  Zaloguj Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
 

Odpowiedz do tematu POSTscriptum Strona Główna » DZIAŁY AUTORSKIE » Utwory zebrane » Leszek Wlazło » Miłe złego początki 2005
Miłe złego początki 2005
Autor Wiadomość
Leszek Wlazło 


Wiek: 67
Dołączył: 18 Paź 2007
Posty: 18947
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2007-11-19, 20:26   Miłe złego początki 2005

Okuwam myśli

Okuwam myśli dybami słowa.
Czy one złego coś uczyniły?
Część ich w ten sposób pragnę zachować,
By we wspomnieniach czasem wróciły.

Marzeń, fantazji pętać nie muszę.
Słowa im jeszcze dodają uroku.
Słów barwny potok je pięknie ożywia
I z zapomnienia wyciąga mroku.

*********************************

Perła

Rozchyliłem różowe płateczki,
Zobaczyłem perłę.
Końcem szorstkiego języka
Dotknąłem jej,
Zadrżałaś.

Odnaleziony skarb
Ukryty w twej kobiecości
Wziąłem do ust.
Niebo dotknęło podniebienia,
Zadrżałem.

**********************************

Do du..

Ktoś kazał spisać mi osiągnięcia.
Takie swoiste who is who.
Szukam w pamięci, nie mam pojęcia,
bo życie moje było do du..

Wszędzie mnie pełno, robiłem wiele,
kosztem swojego często snu.
Patrzę w tą kartkę jak jakieś cielę.
Nie mam osiągnięć, jestem du..

*********************************

Stworzona z krwi

Zmrużone oczy, policzki płoną,
wabią kochanka, nagie ciało lśni.
Bierze w ramiona rozanieloną,
wnętrza wyważa rozpulchnione drzwi.

Jęków euforia ciemność przeszywa.
Wzrok roziskrzony jak gwiazda się szkli.
Pada zemdlona, jakby nieżywa,
boska kobieta stworzona dziś z krwi.

*********************************

Mam przyjaciela pająka

Mam przyjaciela pająka.
Przychodzi, bawi w gościnie,
gdy jest mi smutno, to brzdąka,
wespół ze świerszczem w kominie.

Zwisa na nici pajęczej,
w oczy spogląda me z bliska.
Wisi i patrzy, nic więcej,
póki uśmiechem nie tryskam.

Przychodzi zawsze z wieczora,
ze swoją miną tajemną.
Widać pajęcza to pora,
w której on pragnie być ze mną.

*********************************

Maestro

Źdźbło się ugięło pod świerszczem do ziemi,
bardzo dokładnie skrzypeczki nastroił.
Gdy pięknie zagrał przyrodę oniemił,
zmysły słuchaczy muzyką swą koi.

Ważka przysiadła, nie rusza skrzydełkiem,
żeby szelestem melodii nie głuszyć.
W grajku tymczasem natchnienie jest wielkie,
wierną publiczność ogromnie poruszył.

W niemym olśnieniu melodia przebrzmiała,
źdźbło przyduszone maestro opuszcza.
Muzyką grał on w duszach i ciałach,
łąka bez niego jest cicha i pusta.

**********************************

Ja proszę Pani

Ja prawdę mówię proszę Pani.
Me słowa bardzo są poważne,
bo komplementów Pani tanich,
nie powiedziałbym tak jak każdej.

Choć wzrok się skłania ku krągłościom,
to wielbię rozum w boskim ciele
i niech mi język stanie ością,
od nim bez składu tylko mieleń.

Ja proszę Pani bardzo serio,
podchodzę do rzeczy istoty,
jednakże myśli me feerią,
pragną zamienić się już w dotyk.

*********************************

Krzyna poezji

Zazdroszczę tobie, drobino kryształu,
odbicia piękna, które obserwujesz.
Świat barwne wizje maluje bez sztalug.
Czasami szczęście radośnie haftuje.

Potokiem włosy na piersi spływają,
pieszczotą zgrabnie układa je grzebień,
postaci blasku i wdzięku dodając.
W wyobrażeniach tak musi być w niebie.

Chyba poczułaś czyjeś myśli, oczy,
chwilę spłoszona wdzięki zakrywałaś.
Nie wstydź się proszę, ucztę wenie poczyń.
Krzyna poezji z tej wizji powstała.

**********************************

Sturęki olbrzym

Sturęki olbrzym mrok nieba rozjaśnił,
piekielnym ogniem przechodząc, pożogą.
Nieprzejednany postrach z wielu baśni,
wszystko niszczący mocarz równy bogom.

Grzmotem z oddali oznajmia przybycie,
w scenerii wichru czarciego pomruku.
Bawi się przednie przerażonym życiem,
w łunie bijącej z rozpalonych buków.

**********************************

Niemy krzyk

Ilekroć jadę pokonując przestrzeń,
w polu widzenia, wśród łanów zielonych,
dostrzegam zawsze rozpaczy bastiony,
niemo krzyczące w śmiertelnym rejestrze.

Zszarzałe znaki pomoczone deszczem,
sprawiają nagle, że jestem strwożony.
Wizje przypadków onegdaj minionych,
smucą oblicze, wywołując dreszcze.

Myślę o życiu tragicznie skończonym,
tu ku pamięci znakowanym krzyżem,
na którym wieniec jest z bólem złożony.

Nic nie są warte gonitwy me chyże
i egzystencji rozedrgane tony,
gdyż w jednej chwili mogę wzlecieć wyżej.

**********************************

Dostojeństwo i siła

Spotkałem kiedyś jastrzębie pod chmurą,
leciały dumnie rozłożywszy skrzydła.
W targanych wiatrem, lśniących słońcem piórach,
wraz z dostojeństwem drzemała w nich siła.

Ślepia mierzyły uważnie mnie wzrokiem,
dziób zakrzywiony gotów był rwać ciało.
Wbić się atakiem w zwierzę wielkookie,
na śmierć i życie pójść w walce na całość.

Prądem ciepłego powietrza wzniesionym,
w kręgu tajemnym od ziemi wysoko,
ptakom błyszczały ostre, mocne szpony.
Na pożegnanie posłałem im pokłon.

**********************************

Anioł

Chyba stróżuje mi pijany anioł
a może ślepy, głuchy niedorajda.
Taką atrapę ze skrzydłami tanią,
mam przytroczoną za pomocą kajdan.

Miał mnie ostrzegać, od złych mocy chronić
a ja ratuję sam nieraz wywłokę.
Z knajpy wyciągam siłą rączych koni,
nie mogąc szelmy upilnować wzrokiem.

Przepił mi sławę, miłość wybarłożył,
zdrowie przehulał, godności pozbawił.
Bardziej posłaniec diabelski niż boży,
przez niego życie wyciekając krwawi.

**********************************

Pragnienie

Chciałbym oszukać przeznaczenie,
na puste pole wyzwać w szranki
los, co bezwzględnie życie cieniem
okrywa, do nas mając ansy.

Dlaczego mściwe ma zamiary
i przeprowadza egzekucje,
ponaznaczanych mocą charyzm
dusz, w przewrotności wielce głupiej?

Jakże tak może bić na oślep,
w niewinność trafiać nieprzerwanie.
Męki sumienia są mu obce.
Pragnę by przerwał, śmierci taniec.

*********************************

ósmy cud

w ogrodzie marzeń jest niezwykła róża
przyciągająca falowaniem płatków
z wnętrza perełka nie przestaje mrugać
barwi zwiewności dodając im blasku

z mchów się wynurza czerwieniami płonąc
odkrywa wgłębień skrywanych bezkresy
magiczne wnętrze przywabia urodą
niezwykłym pięknem nie przestaje peszyć

nęci aromat zroszonych falbanek
odurza zmysły kwiecistym zapachem
w spokojne myśli wprowadzając zamęt
w Semiramidy zaprasza pałace

**********************************

w niewoli

wolą spełnienia rozedrgany
i w narkotycznym będąc transie
prę do podniety wieńcząc zamysł
precz odrzucając wizję tłamszeń

uzależniony nić pomocy
rwę na kawałki z wolna ginę
nie mając siły pod prąd kroczyć
pozwalam zmysłom tracić impet

nie ma ratunku ni odwrotu
ciało i umysł są zdobyte
wiem że na zawsze mimo pokus
będę poezji niewolnikiem

********************************

Nocny lot

Jak w opowieściach Saint-Exupery’ego,
ponad otchłanią, w egipskich ciemnościach,
z potęgą mroku samotnie się mierząc,
próbuję nocą trudom lotu sprostać.

Para świetlików przykuwa gdzieniegdzie,
zmęczone oczy łaknące szczegółów.
Latarnie wiodą w dal, po drodze krętej.
Nie słyszę myśli strwożonych pomruku.

Poświatą niebo jaśnieje w oddali.
Feeria świateł eksploduje miastem,
w aglomeracji zjawiskiem tożsamym,
nie wyróżnionym, mimo nazwy własnej.

Biorę pod skrzydła oświetlenie pasa.
Padają krótkie radiowe komendy.
W przyziemność bytu będę wkrótce wkraczał,
snując opowieść wszystkim wrażeń chętnym.

************************************

Bolesna pustka

Zdmuchnięty płomyk tlącego się życia,
smutkiem ogarnął jakże wielu ludzi.
Ten, co od zawsze w sercach goszcząc, bywał
jasnym promieniem, w nas uśmiechy budził.

Ciepło - w pamięci jedynie zostając,
nieutuloną tęsknotą na wieki,
gorzką igraszką, złego losu karą
będąc - odeszło, nie da się go wskrzesić.

Każdy kąt pachnie, wspomina drobiazgiem,
ciśnie łzy w oczy, tę wymowę serca.
Niedokończony obraz także płacze
i nawet niebo nie potrafi przestać.


pamięci Eli

*********************************

Pierwsza z wielu

Szeherezady słowa treść tej ballady odda,
bajki z tysiąca i jednej nocy.
Piękno urzekło króla, barwnej powieści struga
blask majestatu monarchy mroczy.

Córka wezyra snuje pieśń, co ubarwia głuszę,
tracąc dziewictwo wywalczy życie.
Siostra jej Dunjazada chętnie w tym dopomaga,
treści zbawiennych zapytań słyszę.

Wizją następnej części władcę krainy nęci,
wprawia w bezczynność dworskiego kata.
Brzaskiem spowite chwile spaja namiętność silnie,
pocałunkami kochanków zrasza.

Kur o świtaniu pieje, dziewczę utwierdza w wierze,
wieczór przybliży przeżycia szansę.
Natchnie magiczną mocą, da się nacieszyć oczom
łuny świetlistej jaskrawym blaskiem.

*****************************************
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
POSTscriptum Strona Główna » DZIAŁY AUTORSKIE » Utwory zebrane » Leszek Wlazło » Miłe złego początki 2005


Kontakt:

w sprawach merytorycznych:
Amandalea: amandalea@interia.pl, Leszek Wlazło: niepoeta2@wp.pl

w sprawach techniczno-merytorycznych:
Łukasz Pfeffer (luk19952): lukasz@pfeffer.com.pl


Pfeffer.com.pl - Zaistniej w internecie
 
 

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template created by Dustin Baccetti modified by Nieoficjalny support phpBB2 by Przemo