Z pocałunkiem pożegnania
Gdy przychodzi czas rozstania
Wyznać teraz się nie wzbraniam
Żywot mój był tylko snem
Wszystko to co nam się zda
Jak sen we śnie bowiem trwa
Rację miałaś dziś to wiem.
Edgar Allan Poe
delikatny wzroku cień
miłość gdzieś zakryta snem
jak sen wieczny wije się
cała ziemia choć we łzach
zmienia się w północnych mgłach
a gdy ogniem ciągłym trwa
smak połączeń następstw zna
inny dotknie brzegu ląd –
w wschód aniołów gnomów wstąp –
ziemi starej rękę podaj
w złoty sen aniołów – wiem
miłość gdzieś zamknięta w snach
sen miniony nie jest snem
za dotknięciem krwi żelaza
gdy orkiestra nasza gra
ziemski przemarsz jeszcze trwa
światło senne się powtarza
słońc różanych palisada
cała miłość się przetwarza
na obrzeżach rozgwiazd siada
w delikatny wzroku cień
staje się zwyczajnym dniem
to wiedziałaś – ja to wiem
i to nie był pieśni tren
dzień terrary nie był snem
osobisty moment znał
by zastąpić sen płomieniem
spojrzę tam gdzie leżał sen
teraz dzień już będzie cieniem
miłość już nie będzie snem
noc się kończyła - spieszyłem do gaju
Akademosa a za mną poranek podążał
wspaniały
chciałem go widzieć
nad pagórkami ponad palmami
a także przy szklistym i rwącym ruczaju
całego w rosach.
a oto pani już na spacerze - widzę
w lutniach słowika
odbitych echem
pełna uśmiechu
pełna mądrości o jakich mało
i rzekła do mnie:
czego tu szukasz młody człowieku? -
piękna i prawdy oraz uśmiechu - odpowiedziałem
jak filozofom wielkim przystało.
Nie będziesz w tym roku wiosno przejrzystą
powstrzymaj swą siłę
Przyhamuj swą siłę w majowych zapędach
pomyśl o chorej Warszawie
i biednych przybłędach
Zastanów się wiosno gdy płaczę nad tobą
bez żywych już kwiatów na wspólnej mogile
*
Nie pozwól zarosnąć kasztanom tej wiosny
czarnym prochem zatrutym
Dziwne drzewa wciąż rosną
wyciągają żałosne nad wyraz kikuty
i krzyczą o pomstę do nieba – zwęglone motyle
Gdy wrony kraczące przelecą nad miastem
wspomnij że ostał się Kraków
Nie gniewaj się wiosno kikutem porosłą
wśród ptaków lecących nad chwastem
spalonej Warszawy.
(Parafraza wiersza; Do wiosny paryskiej 1940 Ireny Tuwim)
determinizmem cienkim kreślisz
chociaż powstaję widzę drogę
w słonecznej róży płatki śniegu
aromat bieli nieskończony
i choć tak pięknie iść nie mogę
centrogram pióra jeszcze iskrzy
wpół zapomnianych zwojach mózgu
próbuję iść po śladach wtórych
czas już przychodzi coraz bliżej
ociera się o diagram smutku
Juliuszowe przesłanie
( Rok J. Słowackiego, pentaptyk polski, Juliusz Słowacki, fragmenty)
Ten który w czasy w dnie potopowe
Spoza mgieł wyszedł duch naszych dusz
I z tęcz słoneczną pokazał głowę
Kamiennych praw nie ruszy już
Aż je złamiemy - rzekł. Pieśni nowe
Ogarną ziemię tak wszerz i wzdłuż
Którzy mię jeszcze dzisiaj słuchacie
Dawnego ducha tajemnych mów
Niechaj wam pięknie w ubogiej chacie
Zaśpiewam pieśnią złocistych słów
Jeśli jaskółka żyć będzie z wami
Zamieszka z wami domowy Bóg
Wiatr co zawieje między grobami
Nie sięgnie waszych domowych próg
Lecz gdy przyjmiecie te złote słowa
Królowie będą wchodzić w wasz dom
Dziecię urodzi się i wychowa
Złe duchy błysną lecz ujdą w toń
Jagoda wasza zdrowie zachowa
Ogród w zapachach od licznych róż
W domu brzmieć będzie Lachitów mowa
I pola kipieć od złotych zbóż
*
Adama włączę tutaj przesłanie
Aby się cieszył prastary Lech
By Juliuszowe wieszcza wołanie
Dotarło do wszystkich Lachitów strzech
A ja jak pielgrzym w próg Kraka grodu
Tam na Wawelu, podążę doń
Do śpiących wieszczów w kryptach narodu
Podam im swoją duchową dłoń.
(Parafraza, Król duch, Juliusz Słowacki)
Niebo dotykać mądrych głów będzie
Wśród grona bogów, wśród wspaniałości
Przebywać będą.
Godny dar głodu wybitnych uczonych
Hederae dla nich, - gdy służą ludzkości
Globowy duch przędzie
Gdy duchy przędą
W Olimpu progów, światów podwoi
Bywać nie może;
Kto pośród nauki, -
Ten kto nie trawi pojęcia mądrości
I prawdy się boi.
A pośród sztuki
Wiedzy - pobłądzi, - o wielki tu sądzie! -
Zrzeka się wiecznie
Tej wspaniałości.
Wśród gronostajów na tronie zasiądzie
Wśród gronostajów mędrkując utonie.
W Olimpu progów i światów ostoi
Bywać nie może
Ten kto nie trawi pojęcia mądrości
I prawdy się boi.
Godny dar głodu wybitnych uczonych
Hederae dla nich!, - gdy służą ludzkości
Niebo dotykać chce mądrych głów tronów
Wśród grona bogów, wśród wspaniałości
Przebywać będą
W Olimpu progów, co światom przystoi
Bywać nie może;
Kto pośród nauki, -
Pojęcia mądrości ten kto nie trawi
I prawdy się boi.
Wśród wiedzy pobłądzi, - o wielki błędzie!
Zrzeka się wiecznie
Tej wspaniałości -
Wśród gronostajów na tronie będzie
Niebo dotykać mądrych głów będzie
Wśród grona bogów, wśród wspaniałości.
Przebywać będą
Duch tu mądrości, a duch czeka prawdy
Godny dar głodu wybitnych uczonych
Hederae dla nich – słonecznych gajów – wszędzie
Wśród grona bogów, świata ostoi
Niebo dotykać mądrych głów będzie
Niebo dotykać mądrych głów będzie
Wśród grona bogów, wśród wspaniałości
Przebywać będą
Godny dar głodu wybitnych uczonych
Hederae dla nich!, - gdy służą ludzkości
Globowy duch przyjdzie
Gdy duchy przędą
W Olimpu progów, światów ostoi
Bywać nie może;
Kto pośród nauki, -
Pojęcia mądrości ten kto nie trawi
I prawdy się boi.
A pośród sztuki
Wiedzy - pobłądzi, - o wielki tu błędzie! -
Zrzeka się wiecznie
Tej wspaniałości.
Wśród gronostajów zasiądzie na tronie
Wśród gronostajów mędrkując utonie.
W Olimpu progów, progów światłości
Bywać nie może
Kto nie uznaje metanauki
Tej nauki szczytu
U samych podwoi prześwitów
Bytów boskości
Zrzeka się wiecznie
Tej wspaniałości
Istoty bytu.