Wysłany: 2008-03-22, 14:59 Z Cyklu "Listy hipotetyczne" - ten - do En Suo
Miła pani En-Suo
Jakże tu zacząć to pisanie do Pani? Może od przeprosin, bo już tyle czasu minęło od moich obiecań, że nie tylko pocztą mailową listy, że raz na tydzień w swojej skrzynce na drzwiach zastanie Pani kopertę ze swoim imieniem, adresem. Jestem ciekaw jak wygląda ta skrzynka, jaki do niej kluczyk ... Tak więc proszę wybaczyć moja opieszałość. Ale to może i dobrze, że się nie „produkowałem”, bo czas ostatnio nie był zbyt miłymi zdarzeniami wypełniony i ja w nastrojach raczej „rilkowskich”. O takich rozmawialiśmy tamtego lata. Jakże wdzięczny jestem za Pani optymizm, wrażliwość, które wiele miesięcy trzymały mnie w jako takiej kondycji psychicznej. Później Pani listy, jakże miłe!
Urodził się 335 lat wstecz a ja teraz w słuchawkach słucham jego muzyki- Tommaso Albinioni – Adagio g-moll na organy i smyczki przecudnej urody. Osiem minut nutek, które unoszą w jakieś przestrzenie bardzo odległe. Niezwykle płodnym kompozytorem był ten Albinioni. Gdzieś czytałem, że skomponował 50 oper – nie zachowała się żadna partytura. Tak myślę, że jeśli to Adagio tak piękne, to ile jeszcze innych, które spłonęły w dziejach? Teraz uwertury Beethovena... Wzniosłe, potężne ... i duch ulata. Duch. Seneka tak o nim napisał: „Zważcie, że nic oprócz ducha nie jest godne podziwu, i że wobec jego wielkości nic nie jest wielkie”. Co nie znaczy, że nie mamy słuchać chorałów Bacha czy scherz Chopina – z ducha i dla ducha stworzonych. Tak myślę.
Pytała Pani co czytam ostatnio. Otóż stałem się posiadaczem dość grubego tomu listów Rainera Marii Rilkego do Lou Andreas Salome. Za sprawą pana antykwariusza, który polecił mi te książkę kiedy pytałem o tomy wierszy poety. Owszem, wiedziałem już przedtem nieco o tej niezwykłej miłości – później wielkiej przyjaźni pomiędzy Rainerem a Lou. Tutaj odkrywam rzeczy niezwykłe, o których będę – jeśli Pani pozwoli – pisał. Latem, jeśli los pozwoli i będzie Pani w moim kraju pożyczę książkę do czytania.
3 czerwca 1897 roku, więc w dwa tygodnie od poznania się tak pisał do Lou przeczuwając jej wpływ na niego, jego pisarstwo: „...Każdego mego słowa dotknij swą mocą szczerozłotą, a jak z gotyckiego relikwiarza wypłynie z nich dla Ciebie roziskrzony strumień mej nieograniczonej czułości. Słowa me skryją w sobie każdą najulotniejszą myśl, pragnienie, każde me marzenie. A ty, Pani, je wszystkie rozpoznasz.” I nieco dalej – zapewne o wspólnocie dusz: „Znalazłem ojczyznę”. Tak też było. Znalazł, aż po swój dzień ostatni. A ja?
Żeby nie „smutaskować” – pamięta Pani jak uczyłem znaczenia tego słowa, kończę obiecując za tydzień nową kopertę. Pozdrawiam z mroźnego G.
i kiedy ludzie, co się nienawidzą,
spać muszą razem - bardziej jeszcze sami:
zawsze uważałem to za najważniejszą część tego wiersza - tzw. rewelkę
A co do En-suo. Istniała naprawdę. Tzn. - istnieje/żyje - mam nadzieję - nadal - tylko już nie wiem gdzie - kontakt się urwał po ostatnim konkursie chopinowskim (2005) - ale to długa historia. Naprawdę nazywa się Eri Iwamoto. Jest Japonką ...
A listy do En Suo miały być felietonami do tygodnika Ziemia Gorzowska - "pod listami" miały być "przemycane" inne wartości - właśnie o literaturze, muzyce, teatrze ... itd. Ukazały się - niestety - tylko dwa (zaraz zamieszczę ten drugi -choćby dla Ciebie) - niestety - bo właściciele Gazety doszli do wniosku, że to za trudne (??!!) i niepotrzebne - lepiej w to miejsce reklamy - albo co?? - i tak zeszło z "ekranu". Zostały dwa listy w moim komputerku. Potem pisałem felietony o kobietach sławnych muzyków - kilka się pokazało ...
Zdaje się, że tych listów w PS jest sporo. W sumie "wyszła" z nich książka "Listy hipotetyczne" z pięknymi, baśniowymi ilustracjami Leszka Kostuja. Niektórzy ją mają. Mi został jeden egzeplarz. Ale zobaczę czy mam PDF do druku. Dam znac jak znajde w czeluściach komputerka.
Jednak nie mam racji. Listów w PS nie ma. Ale jest w lapku PDF więc jeśli ktoś ma ochotę to poślę na adres mailowy.
Poza tym można znaleźć całośc publikowaną w cotygodniowych odcinkach w portalu pisarze.pl
Było to dość dawno więc nie wiem jak znaleźć.
właściciele Gazety doszli do wniosku, że to za trudne (??!!) i niepotrzebne - lepiej w to miejsce reklamy - albo co?? - i tak zeszło z "ekranu"
oby tylko nie stało się to znakiem czasów...
Chyba jednak stało się, niestety. Lepiej zamieszczać idiotyczne "sensacje", plotki, niż wartościowe rzeczy.
Są te Twoje listy natchnione, Marku. Każdym, który czytam, do którego wracam (bo należę do szczęśliwców, którzy mają wyżej wspomnianą książkę - "Listy hipotetyczne"), jestem oczarowana do granic. Piękna sztuka epistolarna niestety zanika. Bo nijak nie potrafię podciągnąć pod nią pisania e-maili.
Nie myślałeś, Marku, by powrócić do tej koncepcji? Choćby tu, na POSTscriptum? Albo na Się Myśli? Tam na pewno z radością przyjmą Twoje pisanie. A ja będę najwierniejszą czytelniczką...
Jak los łaskawy pozwoli to może w przyszłości...
Dziękuję za"
wojna światów napisał/a:
A ja będę najwierniejszą czytelniczką...
wojna światów [Usunięty]
Wysłany: 2019-10-26, 19:25
Marku, mówię bardzo serio! Po co odkładać na przyszłość to, co można zrobić teraz?
Dużo się dowiadywałam, uczyłam z Twoich listów. A ich styl zachwyca mnie do granic.
Jesteś niedoścignionym wzorem. Serce mi pęka, że już nie piszesz...