POSTscriptum Strona Główna  
  POSTscriptum
FAQ  FAQ   Szukaj  Szukaj   Użytkownicy  Użytkownicy   Grupy  Grupy
 
Rejestracja  ::  Zaloguj Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
 

Odpowiedz do tematu POSTscriptum Strona Główna » PISANE PROZĄ » Publicystyka » Potyczki z Erato
Potyczki z Erato
Autor Wiadomość
Leszek Wlazło 


Wiek: 67
Dołączył: 18 Paź 2007
Posty: 18947
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2007-10-28, 19:18   Potyczki z Erato

[...]Leszek Wlazło lat 51 – żonaty, trójka dorosłych dzieci to mój majątek. Wykształcenie jak najbardziej poetyckie – mgr inż. mechanik; znaki szczególne – inny, nie mieści się w trendach uznawanych przez współczesną poetykę; pasjonat lotniczy, poeta z przypadku, niepoprawny romantyk.
Czy to dużo, czy mało, aby pisać wiersze?
Dla jednych dużo, a dla innych mało. Pisząc wyłącznie wiersze zrymowane asonansem staram się im nadać wygląd uwspółcześniony, odbiegający od klasycznego wzorca.
[...]Tyle napisałem o sobie w tomiku „Wiersze dla ludzi”, wydanym przez Bogdana Zdanowicza poetę Krakowskiego dla przyjaciół z portalu www.poeza.org z okazji drugiego spotkania na Poetyckim Obozie Przetrwania w Górach Sowich w tym roku.
[...]Rozwijając nieco temat mojego pisania, to piszę od września 2003 roku. Tu znowu zadam pytanie: - Długo to czy krótko? Odpowiedź będzie podobna do powyższej: dla jednych, którzy piszą całe życie, to bardzo krótko, a dla tych, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z Erato, to bardzo długo. Warto tu nadmienić, że w tym okresie napisałem prawie 1900 wierszy. Zanim odważyłem się napisać swój pierwszy wiersz, przeczytałem wiele tysięcy wierszy w sieci, wierszy klasyków i całkowitych amatorów, ale takich, którzy do wierszy wkładali własną tożsamość, własny sposób widzenia świata.
[...]Przełomy w moim pisaniu były dwa: pierwszy, gdy odważyłem się po napisaniu 1100 rymowanek zaistnieć na portalu poetyckim w sieci i zmierzyć się z natychmiastowym osądem moich wierszy. Nadmienię, że to wymaga nielichej odwagi. Moim domem stał się cukierkowy portal www.krainawierszy.com. Można na nim było wstawiać dwa wiersze dziennie. Ponieważ jeszcze w podstawówce nauczono mnie liczenia, to byłem spokojny, że przez półtora roku mam co wstawiać do Krainy Wierszy. Prawda okazała się brutalna dla mnie. W zetknięciu z czytelnikiem, który wymagał ode mnie samodoskonalenia, zaledwie kilka wierszy z poprzedniego okresu zamieściłem na stronce, resztę głęboko chowając do szuflady. Pisałem o dwóch przełomach. Drugim, niemniej ważnym, była opinia uczestniczki portalu, poetki warszawskiej, która po napisaniu przeze mnie słodkiego wiersza „W małej chatynce” wyraziła się: "- Też w swoich początkach pisałam podobne wierszyki”.
[...]To był swoisty kubeł zimnej wody na moją niepoetyczną głowę. Dziewczyna ta zrobiła jednak więcej, niż tylko okpienie mojego nieudanego wierszyka. Ona podała mi linki do fachowych stron o poezji. Moja córka polonistka śmiała się ze mnie, ale tak dobrodusznie, gdy zacząłem sięgać po jej akademickie podręczniki dotyczące teorii literatury. Często metodą łopatologii wbijała mi do głowy zagadnienia, których sam nie potrafiłem zgłębić, np. o stopach w wierszu sylabotonicznym.
[...]Moje pisanie zmieniało się, stawałem się powoli epigonem klasyków, jak mawiali na Serwisie poetyckim Interkl@sa, gdzie dostałem pierwsze poetyckie baty, udając się tam po dalszą naukę. Tam wbijano mi do głowy, że moje sonety nie są sonetami, że rytm w wierszach bywa zachwiany i np., że moje rymy bywają wymuszone.
[...]Z każdej potyczki wychodziłem zwycięski. Może nie dlatego, że merytorycznie potrafiłem odeprzeć każdy zarzut, ale dlatego, że moja wiedza o poezji i poetyce w tempie błyskawicznym powiększała się. Krytyczne wobec poezji klasycznej uwagi skłaniały mnie do poszukiwań własnej drogi uwspółcześnienia tego gatunku. Taką odpowiedzią na totalne wyszydzanie rymów dokładnych, utożsamianych z częstochowskimi, było „odnalezienie” w zestawie rymów- rymów asonansowych. Rymy te, delikatne brzmieniowo, stopniowo udoskonalane przeze mnie, odparły zmasowany atak moich interlokutorów na rymy.
Poezja, jak każde rzemiosło, wymaga zgłębienia zasad. Owszem, mógłbym zostać takim poetyckim Nikiforem, ale ta rola mnie nie satysfakcjonowała. Poznałem sylabizm, sylabotonizm, ok. trzydziestu strof czy rodzajów wierszy i za każdym razem pisałem wiersze w poznanej poetyce. Niestety, pomimo coraz lepszego warsztatu nie potrafiłem odkleić od siebie etykietki epigona.
[...]Doszedłem tak do jesieni 2006 roku i tu zagłębiając się dalej w teorię literatury, znalazłem szansę na własną formę wypowiedzi. Taką szansą stał się wiersz nieregularny. Początki były trudne, no bo jak mając umysł uporządkowany matematycznie pisać chaotycznie? Ten chaos wiersza nieregularnego okazał się jednak tylko pozorny. W przeciwieństwie do poezji współczesnej, która wypromowała wiersz wolny, to wiersz nieregularny, który opiera się na tych samych zasadach dowolności, ma nad nim podstawową przewagę, tzn. posiada nierozerwalnie związany z wierszem rymowanym rytm. Ta śpiewność, melodyjność wierszy rymowanych urzekała mnie zawsze. Postanowiłem tę przewagę wykorzystać. Nie kryję, że pomogło mi w tym wyrobienie sobie muzycznego ucha przez kilkanaście lat pobierania nauki moich dwóch córek w szkole muzycznej pierwszego i drugiego stopnia.
[...]Wiersze rymowane wymagają czytania na głos, aby wydobyć z nich melodię. Tego bardzo często nie robią piszący wiersze wolne, mylone często z białymi. Dawało mi to szansę zaistnienia z moją poetyką. Śmiałem się często, jak tzw. „biali", brali mnie mylnie za swojego-nie słysząc delikatnej melodii asonansów.
[...]Czy to jest już kres moich poszukiwań? Zapewne nie. Dwa lata temu moim naturalnym sposobem poetyckiego wysławiania był jedenastozgłoskowiec sylabiczny. Teraz jest nim wiersz nieregularny, a dalej to kto wie, czym jeszcze siebie i swoich czytelników zaskoczę.
[...]Gdy opublikowałem pięćdziesiąty wiersz na portalu, to ta sama warszawianka napisała mi, żebym pisał i wykorzystywał krótką szczodrość weny, gdyż ta szybko odwraca się od poetów. Od tego czasu napisałem 750 wierszy i nie narzekam na brak tematów. Ktoś kiedyś powiedział, że nie sztuką jest zrobić piękne zdjęcie w miejscu, które ze względu na położenie czy architekturę jest samo w sobie swoistym cudem świata. Sztuką jest znaleźć piękno w zwykłej codzienności i na własnym, z pozoru banalnym, podwórku. Może nie dosłownie przytoczyłem usłyszaną sentencję, ale chyba oddałem jej sens. Stałem się lirycznym malarzem swojej codzienności, a także swoich marzeń, fantazji, przeżyć. Inspiracją potrafiła być urzędniczka w banku czy współpasażerka podróży pociągiem (nadmienię, że mój wiersz o pewnej dziewczynie z pociągu pt. „Milcząco” otrzymał drugą nagrodę na ogólnopolskim konkursie poetyckim). Prowadziłem czytelników w świat subtelnej erotyki czy podniebnych lotów szybowcem, czy samolotem. Bagaż doświadczeń życiowych także pozwalał, sięgając do wspomnień, znajdować tematy na wiersze. Gdy codzienność ich nie dostarczała, to wymyślałem tematy jak w wierszu o samotności pt. „Mam przyjaciela pająka”, który doczekał się rozwinięcia tematu w chwilach, gdy było mi szczególnie źle.
[...]Początkowo krępowałem się przyznawać do swojego pisania. Prowadzę firmę, zajmuję dość ważne stanowiska w lotnictwie i to zarówno na szczeblu regionalnym, jak i ogólnopolskim i wydawało mi się, że pisanie wierszy jest dla takiego człowieka dość niepoważne. Stopniowo, jak mocniej stawałem na gruncie poezji, to i obawy malały. Tu znowu posłużę się cytatem, że: „pisanie poezji to swoisty ekshibicjonizm”. Zgadzam się z tym stwierdzeniem, bo gdyby ktoś nie wiem jak się zapierał, że nie należy utożsamiać peela z autorem, to i tak czy tego chce, czy nie, czy będzie od tego uciekał, to jednak w wierszach można znaleźć jego. Są tam jego poglądy, sposób widzenia świata, wrażliwość oraz często nawet jego cechy fizyczne.
[...]Będąc kiedyś w jaskini lwa czyli na spotkaniu poetów pewnego szczególnie brutalnego portalu poetyckiego, zapytałem właściciela portalu, nota bene krytyka literackiego czy jest miejsce we współczesnej poezji na wiersz rymowany. Otrzymałem odpowiedź negatywną, z która całkowicie się nie zgadzam, ale nie ten aspekt był ważny, lecz inne stwierdzenie wspomnianego człowieka, że „w necie nie ma prawdziwej poezji”, że „prawdziwa jest tylko poezja drukowana”. Zagłębiając się w jego słowa doszedłem do wniosku, że ma rację i to my sami, piszący w necie, jesteśmy temu winni. Tzn. nie ma racji, że nie ma poezji w necie, ale że dostarczamy sami powodów do takich stwierdzeń. No bo czym różni się poeta, który wydał tomik poezji, od tego który „wydaje” codziennie wiersze w necie. Odpowiedź jest prosta – nazwiskiem. Poeta w sieci używa tzw. nicków i to często różnych na różnych portalach poetyckich, jest anonimowy i nie można prześledzić jego poetyckiej drogi. Wiersze zagubione są w informatycznym oceanie. Poeta drukowany ma nazwisko i dorobek, który za nim idzie.
Krótko po tym spotkaniu odbyło się kolejne w Krakowie, gdzie zjechali się z całej Polski poeci z różnych portali poetyckich. Przed spotkaniem opowiedziałem jednej z właścicielek portalu o swoich przemyśleniach, co zaowocowało akcją „Nie bądź anonimowym poeto”. Ludzie w wielu przypadkach przyznali się do swojej twórczości zdejmując maski nicków. Zaczęli podpisywać się z dumą pod swoją twórczością imieniem i nazwiskiem, wytrącając tym „drukowanym” kolejny argument na deprecjonowanie sieciowej poezji.
Podobnie i ja w sieci jestem już Leszkiem Wlazło, człowiekiem realnym, w nierealnej w dużym stopniu sieci. W sieci, gdzie można nie przyznawać się do płci, wieku, statusu społecznego. Zerwałem z tym i stałem się dumny z tego powodu, że mogę ukazać swoją wrażliwość i swoje szczególne pojmowanie świata ogółowi.
Nadmienię, że od kiedy przyznaję sie do swojej poezji, nie spotkałem się z ani jednym przypadkiem negatywnego odbioru tego, że piszę.

[...]Zaistniałem do tej pory w czterech wydanych sumptem poetyckiej społeczności sieciowej antologiach poetyckich: „Poeci z sieci” - 2006, „Niech żyje miłość i inne wiersze najgorże” - 2006, „Rezonans znaczeń” - 2006 i wspomniane już „Wiersze dla ludzi” - 2007.

[...]Poezja powinna zawierać celną puentę, bo tym cechują się wiersze, więc pisanie o drodze poetyckiej, co prawda bardzo krótkiej, ale obfitej we wrażenia i sytuacje, powinienem także spuentować.
Pokora wobec Erato i służebność jej ideom, nie pozwala mi jednak na puentowanie zaledwie początku drogi, ale jeśli ktoś przeczyta opowieść o tym, co przeszedłem w tej szczególnej przygodzie z poezją i weźmie sobie cząstkę moich przemyśleń do siebie, to sprawi mi tym niekłamaną satysfakcję, że warto było o tym napisać.
 
 
Marcin 

Wiek: 47
Dołączył: 16 Wrz 2007
Posty: 4609
Skąd: Lubin
Wysłany: 2007-10-28, 19:47   

Leszku, niejednokrotnie zastanawiałem się, rozmawiałem z innymi osobami na tematy, które tutaj poruszyłeś. Miałem też momenty, że poważnie myślałem o zaprzestaniu publikowania swoich utworów. Do dzisiaj czasami nachodzą mnie różne wątpliwości, w którą stronę pójść z tym swoim pisaniem, upubliczniać czy zamknąć w szufladzie. Najważniejsze, żeby niczego nie robić wbrew sobie.
Nie chciałbym poruszać wszystkich spraw, o których napisałeś, a które tyczą się np. współczesnej poezji drukowanej i internetowej, podejścia do nich oraz innych równie ważnych, bo moje stanowisko jest bardzo bliskie Twojemu. Chciałem tylko podziękować za skrzydła, które dodałeś mi swoją wypowiedzią, a których ostatnio wyraźnie mi brakowało.
 
 
Leszek Wlazło 


Wiek: 67
Dołączył: 18 Paź 2007
Posty: 18947
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2007-10-28, 20:25   

Marcin napisał/a:
Leszku, niejednokrotnie zastanawiałem się, rozmawiałem z innymi osobami na tematy, które tutaj poruszyłeś. Miałem też momenty, że poważnie myślałem o zaprzestaniu publikowania swoich utworów. Do dzisiaj czasami nachodzą mnie różne wątpliwości, w którą stronę pójść z tym swoim pisaniem, upubliczniać czy zamknąć w szufladzie. Najważniejsze, żeby niczego nie robić wbrew sobie.
Nie chciałbym poruszać wszystkich spraw, o których napisałeś, a które tyczą się np. współczesnej poezji drukowanej i internetowej, podejścia do nich oraz innych równie ważnych, bo moje stanowisko jest bardzo bliskie Twojemu. Chciałem tylko podziękować za skrzydła, które dodałeś mi swoją wypowiedzią, a których ostatnio wyraźnie mi brakowało.


Dziękuję Marcinie za Twoje słowa. :)
 
 
Marek 
Z. Marek Piechocki


Wiek: 77
Dołączył: 19 Paź 2007
Posty: 15294
Wysłany: 2007-11-05, 18:29   

Noooo, aaale sobie poczytałem!
Nie jestem taki dobry jak TY - ba w ogóle nic nie wiem na temat teorii pisania
...
ale warto wiedzieć ,że taka istnieje
zaskakuje mnie ilość napisanych przez Ciebie wierszy w tak krótkim czasie - to jakaś erupcja weny! Fajnie!
Tematy przez Ciebie poruszone - ciekawe - i skłaniam sie ku Twoim opiniom, jak i Marcina!

Pozdrawiam. m.
 
 
Leszek Wlazło 


Wiek: 67
Dołączył: 18 Paź 2007
Posty: 18947
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2007-11-05, 18:34   

On napisał/a:
Noooo, aaale sobie poczytałem!
Nie jestem taki dobry jak TY - ba w ogóle nic nie wiem na temat teorii pisania
...
ale warto wiedzieć ,że taka istnieje
zaskakuje mnie ilość napisanych przez Ciebie wierszy w tak krótkim czasie - to jakaś erupcja weny! Fajnie!
Tematy przez Ciebie poruszone - ciekawe - i skłaniam sie ku Twoim opiniom, jak i Marcina!

Pozdrawiam. m.


Najdziwniejsze jest to, że ta erupcja trwa nadal. Przepraszam najserdeczniej czytelników. :)
 
 
Ninoczka 
Aga


Wiek: 66
Dołączyła: 20 Paź 2007
Posty: 1743
Wysłany: 2007-11-05, 19:31   

Wiecie co...tak się zastanawiam, czy coś - co nie mieści się w tych normach, przepisach, regułach - nie może być wierszem?
Część z Was dobrze wie, że (nie tylko siebie mam na myśli) ludzie piszą różnie.
Na wielu portalach, (jak i w realu) wcale nie książkowe utwory dostają wyróżnienia!
Myślę, że większość poezji jest, że tak powiem od serca> pisanej emocjami...
ale nie odbierajcie tego, jako negację podanych tu reguł jakie rządzą się poezją.

Jestem za znanym powiedzeniem "Jak kto umie..."
Wiadomo, że można to uznać za pójście na łatwiznę, ale dalej będę bronić może tu akurat swoich racji.
Ja muszę wiersz zrozumieć, muszę go poczuć.
Dlatego np. nie wypowiadam się w "bieli"

Najmocniej przepraszam za zabranie głosu i życzę wszystkim wiedzy i WENY!
 
 
 
Leszek Wlazło 


Wiek: 67
Dołączył: 18 Paź 2007
Posty: 18947
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2007-11-05, 19:34   

Każdy stąpa własnymi ścieżkami Ninoczko. :)
 
 
an
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-31, 01:50   

Zgłębiłam tekst, po drodze szukając w sieci tych wszystkich pojęć... ale przeczytanie regułki to za mało!
Więc póki co, mam mętlik w głowie... :)

Leszek Wlazło napisał/a:
Śmiałem się często, jak tzw „biali” brali mnie mylnie za swojego nie słysząc delikatnej melodii asonansów.

Czy to tak ładnie ;) śmiać się z biednych nieświadomych ludzi? :)

Leszek Wlazło napisał/a:
„pisanie poezji to swoisty ekshibicjonizm”

Jak najbardziej! Każdy twórca to duchowy ekshibicjonista - zawsze byłam tego zdania.
Choć jest to częściej chyba skutek uboczny, a nie świadoma chęć "obnażania się".
Ot, niektórzy czują nieodpartą potrzebę pisania o tym, co w nich siedzi.
A czasem to po prostu jedyny sposób na zachowanie względnej równowagi...
"(...)warto pisać tylko wtedy , jeśli przekroczy się ostatnią granicę wstydu; pisanie jest rzeczą bardziej intymną od łóżka(...)" - Marek Hłasko - "Piękni dwudziestoletni"
Chyba jednak nie aż tak intymną, ale coś w tych słowach, w owym przekraczaniu granicy wstydu, jest...

A wracając do teorii pisania - jak wielu, tworzę intuicyjnie... - i nie idzie za tym wiedza teoretyczna.
Jakoś przytłacza mnie ogrom pojęć i zasad ich stosowania. Choć może kiedyś pójdę tym tropem, kto wie...
Ale nade wszystko słucham swego wewnętrznego głosu... i on jest moim zdaniem najważniejszy.

Jakkolwiek, bardzo ciekawy tekst i porusza wiele ważnych zagadnień. Na pewno warto się nad nim zastanowić!
:)
 
 
Irena 


Dołączyła: 02 Cze 2008
Posty: 6346
Skąd: Wielkopolska
Wysłany: 2012-03-23, 22:40   

Wiesz, Leszku, zamyśliłam sie....Ile w Tobie determinacji, ech, dla mnie tacy ludzie są WIELKIMI. Zawsze cenię tych, którzy mają jakieś zainteresowania, hobby...ale rzadko spotykam taką rozpiętość jak u Ciebie.
A to co pisze Antewasin cytując Marka Hłaskę to wg mnie oczywista oczywistość tylko niechętnie się do tego przyznajemy.

Dobrej nocy :)
_________________
kto piórem walczy temu chwała
niech niepokorne wiersze pisze
dla mnie poezja to nieśmiałość
anioła który odszedł w ciszę
- Grzegorz Szafoni
 
 
Leszek Wlazło 


Wiek: 67
Dołączył: 18 Paź 2007
Posty: 18947
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2012-03-24, 11:02   

antewasin napisał/a:
Zgłębiłam tekst, po drodze szukając w sieci tych wszystkich pojęć... ale przeczytanie regułki to za mało!
Więc póki co, mam mętlik w głowie... :)

Leszek Wlazło napisał/a:
Śmiałem się często, jak tzw „biali” brali mnie mylnie za swojego nie słysząc delikatnej melodii asonansów.

Czy to tak ładnie ;) śmiać się z biednych nieświadomych ludzi? :)

Leszek Wlazło napisał/a:
„pisanie poezji to swoisty ekshibicjonizm”

Jak najbardziej! Każdy twórca to duchowy ekshibicjonista - zawsze byłam tego zdania.
Choć jest to częściej chyba skutek uboczny, a nie świadoma chęć "obnażania się".
Ot, niektórzy czują nieodpartą potrzebę pisania o tym, co w nich siedzi.
A czasem to po prostu jedyny sposób na zachowanie względnej równowagi...
"(...)warto pisać tylko wtedy , jeśli przekroczy się ostatnią granicę wstydu; pisanie jest rzeczą bardziej intymną od łóżka(...)" - Marek Hłasko - "Piękni dwudziestoletni"
Chyba jednak nie aż tak intymną, ale coś w tych słowach, w owym przekraczaniu granicy wstydu, jest...

A wracając do teorii pisania - jak wielu, tworzę intuicyjnie... - i nie idzie za tym wiedza teoretyczna.
Jakoś przytłacza mnie ogrom pojęć i zasad ich stosowania. Choć może kiedyś pójdę tym tropem, kto wie...
Ale nade wszystko słucham swego wewnętrznego głosu... i on jest moim zdaniem najważniejszy.

Jakkolwiek, bardzo ciekawy tekst i porusza wiele ważnych zagadnień. Na pewno warto się nad nim zastanowić!
:)


Kasiu jak zwykle u Ciebie wpis mądry i pełen wewnętrznych przemyśleń, a tego, pisząc o swojej drodze, oczekiwałem od czytelnika.
Można pisać intuicyjnie, w lotnictwie to jest podobne do tzw ptasiego instynktu. Ma go niewielu, ale podobnie jak w muzyce tzw słuch absolutny, oba pojęcia istnieją ale wspomożone szeroko rozumianym warsztatem tworzą geniuszy lotu, muzyki i słowa. :)
 
 
Leszek Wlazło 


Wiek: 67
Dołączył: 18 Paź 2007
Posty: 18947
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2012-03-24, 11:06   

Irena napisał/a:
Wiesz, Leszku, zamyśliłam sie....Ile w Tobie determinacji, ech, dla mnie tacy ludzie są WIELKIMI. Zawsze cenię tych, którzy mają jakieś zainteresowania, hobby...ale rzadko spotykam taką rozpiętość jak u Ciebie.
A to co pisze Antewasin cytując Marka Hłaskę to wg mnie oczywista oczywistość tylko niechętnie się do tego przyznajemy.

Dobrej nocy :)


Irenko każde z nas stara się robić to co się lubi najlepiej jak potrafimy i nie świadczy to, jak uważam, o naszej wielkości. Dziękuję za poczytanie. :)
 
 
amandalea 
Lidia Kowalczyk


Wiek: 62
Dołączyła: 17 Paź 2007
Posty: 21210
Wysłany: 2012-03-26, 10:44   

Irena napisał/a:
Wiesz, Leszku, zamyśliłam sie....Ile w Tobie determinacji, ech, dla mnie tacy ludzie są WIELKIMI. Zawsze cenię tych, którzy mają jakieś zainteresowania, hobby...ale rzadko spotykam taką rozpiętość jak u Ciebie.
A to co pisze Antewasin cytując Marka Hłaskę to wg mnie oczywista oczywistość tylko niechętnie się do tego przyznajemy.

Dobrej nocy :)


Podpiszę się pod Irenką obiema łapkami :)
_________________
a po nas już nic
jeno popiół i zgliszcza
życie to jeden wic
rzekł uczeń mistrza
 
 
an
[Usunięty]

Wysłany: 2012-03-26, 18:19   

Leszek Wlazło napisał/a:
Kasiu jak zwykle u Ciebie wpis mądry i pełen wewnętrznych przemyśleń

Grubo przesadzone, chyba nie zasłużyłam na takie słowa, ale... dziękuję. :zawstydzony:
 
 
X'Boy
[Usunięty]

Wysłany: 2012-03-26, 19:09   

Przeczytałem Leszku,i myślę że ten ogrom wiedzy,który opanowałeś dla pani P,idzie w parze z talentem, który posiadasz.O sobie mogę powiedzieć tylko tyle że,jestem na początku tej wyboistej drogi.Tworzę intuicyjnie,jednak staram się adaptować teoretyczne kanony,czasem z różnym skutkiem.Trochę żałuję,że nie rozpocząłem tego wcześniej,ale przynajmniej mam nadzieję poprawić swój skromny warsztat,i być czytelnym dla zwykłego czytelnika.
Doszedłem do wniosku,że dość już grafomańskich tekstów,przynajmniej z mojej strony.
Nieraz żenada przekracza "barierę dźwięku",i lepiej nieraz pozostać na "pasie startowym"powiedzieć sobie i czytającym-"kończ już waść-wstydu nie czyń!"

Ot i takie wahania,za i przeciw. ;)
 
 
Leszek Wlazło 


Wiek: 67
Dołączył: 18 Paź 2007
Posty: 18947
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2012-03-26, 21:22   

amandalea napisał/a:
Irena napisał/a:
Wiesz, Leszku, zamyśliłam sie....Ile w Tobie determinacji, ech, dla mnie tacy ludzie są WIELKIMI. Zawsze cenię tych, którzy mają jakieś zainteresowania, hobby...ale rzadko spotykam taką rozpiętość jak u Ciebie.
A to co pisze Antewasin cytując Marka Hłaskę to wg mnie oczywista oczywistość tylko niechętnie się do tego przyznajemy.

Dobrej nocy :)


Podpiszę się pod Irenką obiema łapkami :)


Lidziu powiem podobnie jak Irence, że to nie tak. Napisałem o tych moich potyczkach z Erato 4,5 roku temu. W międzyczasie napisałem setki wierszy, starałem się doszlifować współbrzmienia. Znalazłem się we wszystkich Antologiach POSTscriptum i ..... nadal cieszy mnie pisanie.
Dlaczego je napisałem? - powodów było kilka. Jednym z nich była chęć pokazania, że zwłaszcza krytykę można wykorzystać dla potrzeb doskonalenia warsztatu. Nie trzeba się zrażać, a jeśli mamy ambicję, to warto wniknąć w istotę krytycznych słów, które często są życzliwymi podpowiedziami.
Aby nie zostać zaszufladkowanym jako epigon, warto poszukiwać, często nawet błądzić, aby w końcu dotrzeć do jedynego w swoim rodzaju, rozpoznawalnego stylu wyrażania myśli.
Wiem, że tzw intuicyjne pisanie, zapisywanie strumieni wypływających z naszej duszy, bez ubierania tego w środki stylistyczne i inne przejawy formalizowania przekazu, które wywołują bunt u wielu piszących, jest prostsze i łatwiejsze do obrony przed krytyką. Dlaczego łatwiejsze? - dlatego, że to z nas wypływa i to my wiemy najlepiej jak i co chcieliśmy wyrazić. Jednak czytelnik też ma swoje prawa i oczekuje od nas: a to piękna języka, a to ozdobników, innowacyjnego spojrzenia itd itp. Ilu czytelników, tyle oczekiwań i wiadomo, że nie sprostamy im wszystkim. Jednak chociażby tak jak w moich potyczkach z Erato, już samo uświadomienie sobie, że można inaczej, że po czasie dostrzegamy sami w sobie zmiany, już jest dobrym krokiem do naszego rozwoju poetyckiego, z czego i my, i czytelnicy tylko skorzystamy. :)
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
POSTscriptum Strona Główna » PISANE PROZĄ » Publicystyka » Potyczki z Erato


Kontakt:

w sprawach merytorycznych:
Amandalea: amandalea@interia.pl, Leszek Wlazło: niepoeta2@wp.pl

w sprawach techniczno-merytorycznych:
Łukasz Pfeffer (luk19952): lukasz@pfeffer.com.pl


Pfeffer.com.pl - Zaistniej w internecie
 
 

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template created by Dustin Baccetti modified by Nieoficjalny support phpBB2 by Przemo