Epitafium
Umarł wiersz
zabity słów ironią
taki delikatny był
nieporadny
o wielkich chciał
krzyczeć uczuciach
zamilkł w półszepcie
zbieram teraz
poszarpane słowa
kalekie litery
niewiele tego
w sam raz na stos
całopalny w popielniczce.
A mieli zakazać aborcji...
***
W ogromnych płucach
Miasta
Ziejącego spalinami
Wyziewami kominów
Wśród przeszczepów
Połatanych ulic
Tkwię ja
Samotne drzewo
Jak rak
Z przerzutami w przyszłość...
"Słodkiego miłego życia"
I znowu jak co dzień
ten krzyk kobiety za ścianą
cisza pęka niczym cięciwa
łuku demona
co kiedyś był Bogiem
ty po ładniejszej stronie tapety
wymyślasz kolejny dzień
słuchawki na uszy
'słodkiego miłego życia'
to ich życie
a za kawałkiem betonu
kwili dziecko niczym
szczeniak z przydepnięta łapą
radio na full byle nie słyszeć
'słodkiego miłego życia'
i pęka serce tranzystora
Ballada o starej kamienicy
Ta kamienica ma sto lat
i tynki zdarte aż do krwi
liszaje ran w czeluści bramy
z napisem Bóg zapomniał
zamiast numeru
straszą przechodniów
smrodem szaletu
ta kamienica ma sto lat
i okna juz dawno wypłakała
wilgocią piwnic
za marnotrawnymi
co odeszli do szklanych domów
i tylko staruszki
siwe jak gołębie
o oczach wyblakłych tęsknotą
zakładają opatrunki
z białych pelargonii
lecząc chore samotne parapety
one nigdy nie zapomną.