Wysłany: 2019-09-05, 13:49 Droga młodzieży! Rozpoczynamy nowy rok szkolny w zreformowanej szkole
- Gdzie są zapisy do toalet dziewcząt?
- Na ten tydzień już nie ma miejsc. Wpisujemy na przyszły. Masz szczęście, zostały jeszcze dwa miejsca na wtorek i jedno w piątek. Przerwy po trzeciej lekcji.
- Ale we wtorek mam do szkoły na trzynastą...
- Trudno, spróbuj się z kimś zamienić. To bierzesz, czy nie? Inni czekają.
- Biorę.
- No i dobrze. Idź już, nie tamuj, zaraz dzwonek. Tak, chłopcze?
- A dla mnie? Też chcę na kibelka.
- Chłopcze, wyrażaj się, tu jest szkoła! Mówi się ubikacja, toaleta lub wuce. Mogę cię zapisać na czwartek i piątek.
- Jeszcze w tym tygodniu?!
- Z wami zawsze jest łatwiej, macie większą przepustowość. W przyszłym tygodniu też chcesz?
- Oczywiście! Mogę na wszystkie dni?
- Tyle nie mogę. Najwyżej trzy dni na tydzień. Które chcesz?
- Ojj... to na wtorek, środę i czwartek proszę. Mam wtedy dużo godzin i do dwudziestej.
- Dobrze, wpisuję. Masz tu karteczkę. Korzystasz na piątej przerwie.Tam z tyłu! Proszę się nie pchać! Tu jest sekretariat!
* * *
- Halo, halo, tu radiowęzeł szkolny! Ogłaszam zarządzenie dyrekcji! W związku z lekkim zagęszczeniem korytarzy, wprowadzamy na nich ruch prawostronny. Ci, którym uda się wyjść z sali lekcyjnej na przerwę, dobierają się w pary i oddychają na zmianę - jedna osoba wdech, druga w tym samym czasie wydech. To poprawi przemieszczanie się i zapobiegnie chwilowym wzrostom stężenia dwutlenku węgla w powietrzu.
* * *
- Proszę pani, ale gdzie będziemy wieszać kurtki?
- Niestety, nie mamy dla wszystkich szatni. Nasza klasa dostanie ją na styczeń. W listopadzie i grudniu będziecie mogli siedzieć w sali w kurtkach. Dzięki temu nasze państwo będzie mogło trochę zaoszczędzić pieniążków na ważniejsze cele, bo zaoszczędzimy na ogrzewaniu.
* * *
- Dlaczego nie odrobiłeś zadania domowego?
- Proszę pani, bo dojeżdżam i w domu byłem dopiero o dwudziestej drugiej. Chciałem zrobić, ale przysnąłem i...
- A kto ci kazał się pchać do ogólniaka? Mogłeś pójść do branżowej. Rząd powiedział, że przede wszystkim potrzeba nam dobrych robotników, a nie wszyscy by tylko chcieli się pchać na studia i potem jeszcze ciągłe pretensje...
* * *
- Proszę pani, a kiedy będziemy omawiać Orwella?
- Mamy nasze, piękne książki. Niepotrzebne nam jakieś obce. Dzisiaj omówimy temat z polskiego na maturę: `Kogo uważasz za największego Polaka Tysiąclecia i dlaczego jest nim...`.
Przeczytałem tę satyrę z ogromną przyjemnością.
Przyjemność wynikała, oczywiście, ze sposobu zapisu i cudnego przerysowania.
Musisz wiedzieć, Hardy, że ja wywodzę się z wielkiego wyżu demograficznego.
W szkołach, które odwiedzałem, klasy liczyły do czterdziestu pięciu uczniów, w porywach do pięćdziesiątki.
Przy czym ja chodziłem do klasy którejś tam G. To była jeszcze poranna zmiana.
Bowiem od klas H, była zmiana popołudniowa.
Ale nabudowali tyle szkół na tysiąclecie, że jakoś to się ustatkowało.
Budowali według jednego planu tzw. szkoły tysiąclatki.
Chodziło o tysiąclecie Państwa Polskiego.
Może ja też nieco przerysowałem komentarz.
Muszę jednak przyznać, że komuna dbała o to, żeby wszyscy mieli wykształcenie.
Czego uczyli, to insza inszość.
Na szczęście w domach rodzina zwykle odkręcała narzucaną ideologię.
Alchemiku, miło za dobre słowo.
Mnie mówisz o wyżu demograficznym?! To samo pokolenie i też klasy powyżej czterdziestu. Również szkoła-tysiąclatka... i pamiętam radość, kiedy ze szkoły-kurnika uroczyście przeszliśmy do takiej nowiutkiej. To było jak przeprowadzka fornala z czworaków do pałacu.
Tyle że wtedy rodziło się ponad 700.000 dzieciaków rocznie i... pomieściliśmy się, jak piszesz. Teraz niecałe 400.000 i deforma oświaty zagęściła niemiłosiernie w szkołach średnich. O innych szkodach spowodowanych przez deformę mógłbym napisać elaborat na kilka stron... cierpią na tym roczniki uczniów.
Pozdrawiam.