Tory kolejowe przyciągały okoliczną dzieciarnię jak sól na krakersach
żelazne koła uderzały z impetem w czerwony krzyż zdjęty z piersi dziadka
niosąc ogień przejeżdżającym pociągiem z szybkością 100km/h
wywoływało to salwę śmiechu i przerażenie okolicznych zwierząt.
Jedynie ona chodzącą z niemowlęciem przy piersi
ma kontrolę nad niesforną gromadką wracającą z torów
z brudnymi łapskami i umorusanymi twarzami
jej spojrzenie wywołuje lęk i posłuszeństwo
dzieciarnia jak ptactwo w polu rozbiega się po pokojach chroniąc własnej skóry.
Nie była dobrze usposobiona
tylko patrzeć jak wyciągnie któregoś za uszy i przetrzepie portki
wymagając posprzątania pokoju.
Wbrew wszystkiemu na stole pojawia się kolacja
kapusta z kiełbasą do której wygłodniałe bractwo
zgodnie zasiada w milczeniu.
Nikt nie zamierza ryzykować świętego spokoju
a może nawet możliwości na wieczorny wypad do bunkrów
tam ciągle jeszcze można znaleźć odłamki które wybuchają pod pociągiem
jak petarda w nowy rok.