Wysłany: 2013-03-11, 22:02 Drzwi otwarte na nicość...
Drzwi otwarte na nicość, tom wierszy Melanii Fogelbaum doleciał do mnie w ubiegły weekend.
Dla niewtajemniczonych powtórzę, że jest to książka, która ukazała się dzięki ogromnemu nakładowi pracy wielu osób, między innymi naszego MZP, czyli Marka Piechockiego.
Codziennie czytam po kilka wierszy z tomiku. Nie da się po prostu przeczytać wszystkich jednym tchem. Zbyt wiele emocji rodzi się przy lekturze, zbyt wiele myśli, którym trzeba dać się zadomowić na dłużej.
Jedno jest według mnie pewne, polska poezja straciła wiele z powodu tragicznej śmierci Melanii.
Nie jestem zawodowym krytykiem, mogę jedynie opowiadać o tym, co czytam. Od czasu do czasu podkreślić w czym tkwi wartość poetyckiego postrzegania świata przez danego autora, wymienić jakich tropów używa, napomknąć o stylistyce. Spróbuję, gdy dotrę do drzwi... opowiedzieć o wierszach Melanii.
Jeżeli będziecie mieli okazję kupić tę książkę, to gorąco ją polecam.
serdecznie
e
_________________ przestrzeń
składa się z czasu
pokonywania
prostą linią
myśli
zakrętem pytania
zdecydowaniem
kropki śmierci
po wielokropku
umierania
E
zachęcona Twoją, Elżbieto, prezentacją z ciekawości pogooglowałam
Melania Fogelbaum - poetka, malarka, rzeźbiarka.
Krótkie tragiczne życie.
Była więziona w łódzkim getcie.
z Zeszytu Melanii Fogelbaum z pobytu tamże:
"Gdzieś za brudną ulic mozaiką
płynie smutna zieleń pól.
Po sparszywiałej mozaice ulic
pełzną z pogniłych sieni trupy.
W czarnej drewnianej koronce karawanu
słodko pachną trupy.
Gna ulicami
raz dziennie, sto na dzień
chory upiór,
stępiałe kopyta
chłepczą chłodny bruk skażonych ulic"
W wieku 33 lat zginęła zagazowana zaraz po przywiezieniu do Auschwitz–Birkenau.
Tak się złożyło, że to ja odczytałem Jej rękopisy sprzed prawie siedemdziesięciu lat.
Znaleziono je w gruzach getta łódzkiego. Oryginały zeszytów (dwóch) są zdeponowane w Muzeum Holocaustu w Waszyngtonie a depozytariuszką ich była koleżanka Melanii - Helena Zymler- Stevensson - żyjąca do dzisiaj w Szwecji. Jest o kilkanaście lat młodsza od Meli.
Udało mi się namówić gorzowskie wydawnictwo SONAR do wydania książki. Jest to wydanie niekomercyjne - jak na razie.
W czwartek wieczorem w Kamienicy Artystycznej LAMUS w Gorzowie pierwsza prezentacja książki. Wg mojego scenariusza. Nazwałem ten wieczór "Zmartwychwstanie Melanii Fogelbaum" - będą czytane Jej wiersze, będzie muzyka kompozytorów izraelskich (klarnet), zapalone świece w menorze....Już się boję!
Moja następna książka będzie o Melanii.
A to fragment:
Dzisiaj jest, droga Melanio, szósty stycznia dwa tysiące trzynastego roku. Niedziela. Za szybami mojego okna szaro, mglisto, kropi deszcz, więc nawet na spacer do lasu się nie wybrałem. Więc może dlatego ten czternasty list się pisze do Ciebie. Ale nie tylko. Nazbierało się trochę wiadomości, zdarzeń o których winnaś wiedzieć. Wszak od kilku informuję Cię na bieżąco o postępach moich prac około Twojej książki, Twojego powtórnego na ten świat przyjścia. A to będzie chyba najdłuższy z listów. Przecież wiesz niektóre były tylko jedno czy dwuzdaniowe: Droga Melu jestem przy pięćdziesiątej stronie Twojego zeszytu. Nie jest łatwo ją odczytać. I wtedy zdarzało się nagłe oświecenie! Uśmiechałem się i mówiłem – dziękuję Melanio!
Rok dwa tysiące trzynasty, więc sześćdziesiąt dziewięć lat odkąd Ciebie nie ma. Odkąd jesteś poza tym światem, oddana przestrzeniom z kominów Auschwitz-Birkenau. Miałaś wtedy połowę moich dzisiejszych lat. Trzydzieści trzy. Ale, jak wiesz, Twoi przyjaciele odnaleźli w gruzach łódzkiego getta zeszyt zapisany Twoją piękną polszczyzną, Twoimi tekstami o złym czasie wojny, rozbestwienia ludzkiego, głodzie, samotności i… marzeniach! Te przerwano, wynosząc Twoje chore gruźlicą ciało do samochodu, później pociągu. I nie powiózł tam gdzie marzyłaś – Kołysać cię miała daleka, senna Waikiki a stało się, jak pisałaś w „Wędrówce” - W czarnych kadłubach dworców /krzyk pary dalekiej /psio zawył i ciepłem nocy szarpnął - w nieznane!
Teraz piszę ten list, a w myślach wracam do tych pierwszych chwil z Tobą. Do tego pisania w Internecie przez Leszka Żulińskiego o Twoich wierszach. O tym, że tyle ich nieodczytanych, nieznanych, a jakże wartych poznania. I że od razu pomyślałem: może ja spróbuję je odczytać… Potem już wiesz, jak było. Ich fotokopie znalazły się w moim komputerze (no tak, nie wiesz co to takiego komputer – to taka maszyna do pisania, na której od razu widać, co napisane, jak w iluzjonie) i zacząłem czytać, przepisywać do zeszytu. Trzy tygodnie poranków i wieczorów z Tobą! Potem Leszek uformował to wszystko, zredagował i już mogłem powierzyć tę składankę Monice Szalczyńskiej, o której już kiedyś Ci pisałem. O tym, jak bardzo chce żeby Książka pięknie się prezentowała.
No i teraz Melanio najważniejsze! Dwudziestego pierwszego grudnia dwa tysiące dwunastego roku późnym wieczorem pojechałem do drukarni po odbiór pierwszej partii Twojej Książki. Jak wiesz, bo pisałem w liście trzynastym – Wydawnictwo SONAR Literacki obiecało wydać Drzwi otwarte na nicość przed Świętami Bożego Narodzenia. I tak się stało. I chwała Im za to! Jakże byłem radosny, szczęśliwy, że tak wszystko się udało! Myślę, że to Twój dobry duch czuwał nad nami, że stało się jak planowaliśmy z Leszkiem, i że tylko życzliwych ludzi dla „sprawy” spotkaliśmy!(Monika, Sylwia Lewandowska, współwłaściciele Sonaru, Pani z magazynu, która otworzyła drzwi już po pracy…) I nie było teraz, tak jak tam w getcie: I był sen przebudzony/W krawędzi powiek. Drzwi otwarte na nicość /Sień zsiniała z wiatru / schody wiodące donikąd, wszystko było otwarte na Ciebie, na Twoją poezję, życie…
Jak wiesz, nigdy nie robiłem tzw. promocji swoich książek. Twojej, jednak, chciałbym! Mam już wymyślony scenariusz, rekwizyty, oprawę muzyczną – jest też już miejsce gdzie to się ma odbyć - w Kamienicy Artystycznej LAMUS. Wiersze czytała będzie aktorka, pieśniarka Ela Kuczyńska, na klarnecie zagra (o nim już Ci pisałem) Andrzej Jóźwiak. Do wierszy, muzyki nastrój – zapalone świece w menorze.
Aha! Miałem informację z Kalisza – tam przed wojną słyszało się na ulicach cztery języki – rosyjski, niemiecki, jidisz i polski, że wiosną Twoją książkę promować będzie stowarzyszenie Łyżka Mleka z wielką pompą. Już Im moje dziękczynienie.
Marek
Oczywiście - część będzie w formie listów do Niej.
Jakaś dziwna metafizyczna więź się stworzyła pomiędzy mną a Melanią...
Tak się złożyło, że to ja odczytałem Jej rękopisy sprzed prawie siedemdziesięciu lat.
...
Marku, miałam zamiar więcej napisać o Twoim udziale przy pracy nad książką, o tym, że dzięki Tobie się w ogóle ukazała. Ubiegłeś mnie, ale to dobrze, bo w ten sposób wiadomości będą niejako z pierwszej ręki.
_________________ przestrzeń
składa się z czasu
pokonywania
prostą linią
myśli
zakrętem pytania
zdecydowaniem
kropki śmierci
po wielokropku
umierania
E
Codziennie czytam po kilka wierszy z tomiku. Nie da się po prostu przeczytać wszystkich jednym tchem. Zbyt wiele emocji rodzi się przy lekturze, zbyt wiele myśli, którym trzeba dać się zadomowić na dłużej.
To wszystko prawda! Ja przed lekturą wierszy sięgnęłam po filmy o tematyce tamtych czasów. To mnie przerosło...
Te słowa - Jej - wchodzą w myśli, jak nóż...
Była niemal moją rówieśnicą... Odbieram to wszystko jakoś bardzo osobiście...
Ale to nie jest łatwa poezja, nawety, gdy pominąć czas, w którym powstała, który opisuje...
Słowotwórczo nie jest łatwa. (Ale może tylko dla mnie... )
Wiesz, Marku... zaraz po otrzymaniu książki, po tym, jak zaczęłam ją czytać, napisałam list... Ale nigdy nie dotarł do Ciebie. Ciężar myśli zbyt przygniatał. Zniszczyłam go. Napiszę inny, drugi - obiecuję
an [Usunięty]
Wysłany: 2013-04-21, 21:29
Marek napisał/a:
Moja następna książka będzie o Melanii.
A to fragment:
Dzisiaj jest, droga Melanio, szósty stycznia dwa tysiące trzynastego roku. Niedziela. Za szybami mojego okna szaro, mglisto, kropi deszcz, więc nawet na spacer do lasu się nie wybrałem. Więc może dlatego ten czternasty list się pisze do Ciebie. Ale nie tylko. Nazbierało się trochę wiadomości, zdarzeń o których winnaś wiedzieć. Wszak od kilku informuję Cię na bieżąco o postępach moich prac około Twojej książki, Twojego powtórnego na ten świat przyjścia. A to będzie chyba najdłuższy z listów. Przecież wiesz niektóre były tylko jedno czy dwuzdaniowe: Droga Melu jestem przy pięćdziesiątej stronie Twojego zeszytu. Nie jest łatwo ją odczytać. I wtedy zdarzało się nagłe oświecenie! Uśmiechałem się i mówiłem – dziękuję Melanio!
Rok dwa tysiące trzynasty, więc sześćdziesiąt dziewięć lat odkąd Ciebie nie ma. Odkąd jesteś poza tym światem, oddana przestrzeniom z kominów Auschwitz-Birkenau. Miałaś wtedy połowę moich dzisiejszych lat. Trzydzieści trzy. Ale, jak wiesz, Twoi przyjaciele odnaleźli w gruzach łódzkiego getta zeszyt zapisany Twoją piękną polszczyzną, Twoimi tekstami o złym czasie wojny, rozbestwienia ludzkiego, głodzie, samotności i… marzeniach! Te przerwano, wynosząc Twoje chore gruźlicą ciało do samochodu, później pociągu. I nie powiózł tam gdzie marzyłaś – Kołysać cię miała daleka, senna Waikiki a stało się, jak pisałaś w „Wędrówce” - W czarnych kadłubach dworców /krzyk pary dalekiej /psio zawył i ciepłem nocy szarpnął - w nieznane!
Teraz piszę ten list, a w myślach wracam do tych pierwszych chwil z Tobą. Do tego pisania w Internecie przez Leszka Żulińskiego o Twoich wierszach. O tym, że tyle ich nieodczytanych, nieznanych, a jakże wartych poznania. I że od razu pomyślałem: może ja spróbuję je odczytać… Potem już wiesz, jak było. Ich fotokopie znalazły się w moim komputerze (no tak, nie wiesz co to takiego komputer – to taka maszyna do pisania, na której od razu widać, co napisane, jak w iluzjonie) i zacząłem czytać, przepisywać do zeszytu. Trzy tygodnie poranków i wieczorów z Tobą! Potem Leszek uformował to wszystko, zredagował i już mogłem powierzyć tę składankę Monice Szalczyńskiej, o której już kiedyś Ci pisałem. O tym, jak bardzo chce żeby Książka pięknie się prezentowała.
No i teraz Melanio najważniejsze! Dwudziestego pierwszego grudnia dwa tysiące dwunastego roku późnym wieczorem pojechałem do drukarni po odbiór pierwszej partii Twojej Książki. Jak wiesz, bo pisałem w liście trzynastym – Wydawnictwo SONAR Literacki obiecało wydać Drzwi otwarte na nicość przed Świętami Bożego Narodzenia. I tak się stało. I chwała Im za to! Jakże byłem radosny, szczęśliwy, że tak wszystko się udało! Myślę, że to Twój dobry duch czuwał nad nami, że stało się jak planowaliśmy z Leszkiem, i że tylko życzliwych ludzi dla „sprawy” spotkaliśmy!(Monika, Sylwia Lewandowska, współwłaściciele Sonaru, Pani z magazynu, która otworzyła drzwi już po pracy…) I nie było teraz, tak jak tam w getcie: I był sen przebudzony/W krawędzi powiek. Drzwi otwarte na nicość /Sień zsiniała z wiatru / schody wiodące donikąd, wszystko było otwarte na Ciebie, na Twoją poezję, życie…
Jak wiesz, nigdy nie robiłem tzw. promocji swoich książek. Twojej, jednak, chciałbym! Mam już wymyślony scenariusz, rekwizyty, oprawę muzyczną – jest też już miejsce gdzie to się ma odbyć - w Kamienicy Artystycznej LAMUS. Wiersze czytała będzie aktorka, pieśniarka Ela Kuczyńska, na klarnecie zagra (o nim już Ci pisałem) Andrzej Jóźwiak. Do wierszy, muzyki nastrój – zapalone świece w menorze.
Aha! Miałem informację z Kalisza – tam przed wojną słyszało się na ulicach cztery języki – rosyjski, niemiecki, jidisz i polski, że wiosną Twoją książkę promować będzie stowarzyszenie Łyżka Mleka z wielką pompą. Już Im moje dziękczynienie.
Marek
Oczywiście - część będzie w formie listów do Niej.
Jakaś dziwna metafizyczna więź się stworzyła pomiędzy mną a Melanią...
O tym nie wiedziałam... Tyle pięknych słów!...
Aż się boję myśleć o Twojej duszy, Marku, o tym, ile w niej...
Nie każdy ma taki dar, by tak składać myśli. Zachwycasz.
I to dalekie od prawienia komplementów! - po prostu jesteś niezwykły!...
Twój talent onieśmiela, porusza, tyle budzi.
I tylko Ty tak mogłeś: listy do Melanii
Wskrzesić Ją - Ją!, nie wiersze same...
Odebrało mi mowę po tym powyższym fragmencie.
To jest bliskie miłości, uwielbienia, tęsknoty... jakby tu była...
Przecież jest! - Ty to sprawiłeś!
Ilu z nas wiedziało o Jej istnieniu, zanim...
Dziękuję, że mi Ją objawiłeś
an [Usunięty]
Wysłany: 2013-04-21, 21:42
A dziś czytałam o Fritzu Bauerze i Efraimie Zuroffie - dwóch niezwykłych luziach, którzy za punkt honoru przjęli walkę o sprawiedliwość w imieniu wymorodowanych w tymtych czasach... Walkę pełną heroizmu i niekiedy tylko symboliczną. Jakkolwiek to ma ogromne znaczenie!
Bardzo chciałabym obejrzeć film Ilony Ziok, "Fritz Bauer - śmierć na raty”.
Ale obawiam się, że to trudne do zrealizowania
Dziewiąty ton fioletu w blady mur wtęskniony
senne okien krawędzie odpływają w dalekość
szumi sina kosmata ciemń męcząca czeka
boleśnie słodko pachną pąkowia kokony
Nie płaczą, już wędrują szyderczym asfaltem
twe kroki w obcość ulic i w oknie nie moim
przypływem zafaluje księżycowe morze
nad niezaspokojonym szczęściem cieniem runokształtnym
Noc przefrunie cicho czarnopióro sowio
gwiazdy łzami się wplączą w wilgotne gałęzie
I morski zieleń księżyca owinie mi głowę
I rozśpiewa się serce obłąkany więzień
Wiek: 23 Dołączyła: 31 Mar 2011 Posty: 4521 Skąd: lubuskie
Wysłany: 2019-06-08, 15:53
Dzisiaj dotarłam tutaj, Dobry duszek otworzył mi Drzwi na nicość
Przeczytałam wszystko. Wypowiedź Eli i Marka - krótka refleksja uświadomiła mi,że
Elżbieta Kuczyńska - pieśniarka, instruktorka teatralna, działaczka społeczna, odeszła w wieku 69 lat. To ona czytała wiersze i zagrała na klarnecie podczas promocji tomiku Melanii, a wszystko to za sprawa Marka. Szkoda, ze nie było mi dane przeczytać , tomu wierszy Melanii Fogelbaum Drzwi otwarte na nicość
_________________ Jestem jaka jestem. Niepojęty przypadek, jak każdy przypadek.