www– Co tam skrobiesz? – Belzebub łypnął podejrzliwie w stronę swego sługi. Jego zaangażowanie w jakąkolwiek pracę było co najmniej zastanawiające. I niezwyczajne.
www– Jedenaste przykazanie.
www– A nie lepiej zacząć od pierwszego? – parsknął śmiechem nieco uspokojony. Takie bzdety nie stanowiły zagrożenia, mógł sobie wypisywać.
www– Konkurencja załatwiła.
www– Wszystkie dziesięć? – zdziwił się Władca Piekieł.
www– Dokładnie – potwierdził zapytany.
www– Że też im się chciało... Czytałeś? Fajne?
www– Gdzie tam, smęcą, nudzą, ograniczają wolną wolę, inicjatywę, pozbawiają radości życia. – Asmodeusz skrzywił się z obrzydzeniem.
www– Było do przewidzenia. Ale zaraz, zaraz, coś się nie zgadza z tą wolą, przecież to miał być priorytet, przypominam sobie, sami tak wymyślili.
www– Wie Szef, jak to jest. Teoria teorią, a życie życiem.
www– I ktoś przestrzega tych ichnich przykazań?
www– Ależ skąd.
www– To po co im jedenaste, skoro mają gdzieś dziesięć?
www– Bo to akurat ludziom się spodoba – odparł tamten, dumnie wypinając włochatą pierś. – Szef oceni: „Nie będziesz przestrzegał przykazań Pana swego ani żadnych nauk Jego.” I jak? – Pełen nadziei wzrok zdawał się przewiercać Zwierzchność.
www– No nieźle, nieźle. – Z pewnym ociąganiem, powodowanym chyba zazdrością, odparł po dłuższej chwili, która Asmodeuszowi wydała się wiecznością. – Faktycznie, może chwycić.
www– Rozpowszechnić?
www– Taa... Tylko na początku jakoś dyskretnie, stopniowo, w atmosferze tajemnicy, że to niby odnaleziono pierwotną wersję Księgi, gdzieś na pustyni, w jakiejś grocie, pastuszkowie wykopali stare zwoje w glinianych dzbanach, trochę potłuczonych dla lepszego efektu, kler chciał ukryć, rozumiesz, ale się nie udało, ktoś wykradł, sprzedał za ciężką forsę, jakiś trup po drodze może być, no, takie różne bajery, żeby wzbudzić maksymalne zainteresowanie i zbudować atmosferkę.
www– Tak jest! – Podwładny wrzasnął entuzjastycznie. – Lecę wykonać!
wwwI zniknął.
wwwBóg westchnął ciężko, odpiął plastikowe rogi, zdjął czarną maskę, przeciwwirusową na wszelki wypadek. Wprawdzie w piekle było dość bezpiecznie, czarni dbali o siebie, ale gdy ludzie coś wymyślą i stworzą na tej Ziemi, to lepiej nie ryzykować, wszędzie może przeniknąć. Przeczesał palcami włosy, wygładził pomiętą brodę, do płonącego kominka wrzucił ogon spleciony ze sznurków.
www– Co za durne diablątko – mruknął – tak dać się nabrać. I nawet nie wiedział, że jego szef jest na urlopie. No cóż, mam nadzieję, że to niewinne, w dobrej sprawie popełnione kłamstewko będzie mi wybaczone... to znaczy sam sobie muszę wybaczyć. Ale za to ludzie zainteresują się moimi Przykazaniami, bo wszystko, co zabronione jest godne uwagi i pożądane. I Pismo poczytają przy okazji. Jak ktoś stwierdzi, że to głupoty, to na pewno warto. Zresztą, przyzwyczaili się już do nich, tyle bzdur i kłamstw im wciskają, że prawdy nie potrafią dojrzeć. A Belzebub się wścieknie, gdy wróci. Jego wina, urlopu się zachciało, nawet podanie sam do siebie napisał i akceptował, łże, pewnie strach przed zarazą. Chorować mu się nie chce, wlazł w jakiś ciemny kąt, a ja na stare lata muszę jeszcze myśleć za niego i nawet nie mam na kogo zwalić odpowiedzialności za ten bajzel. Żebym ja dorwał tego, kto stworzył ten świat... O cholera, chyba coś pokręciłem. No cóż, w wieku czternastu miliardów lat każdemu może się zdarzyć.
Wiek: 47 Dołączył: 05 Maj 2014 Posty: 1537 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2020-04-22, 17:11
Wszystkie te miniatury z piekła rodem czytam z uśmiechem od pierwszych wersów. Jest w nich wysublimowany humor, wyważony żart, dobry fason, a przede wszystkim każda jedna część niesie ze sobą jakąś refleksję. W każdej jednej jest coś co pod uśmiechem ukrywa zastanowienie, i nie zawsze zabawne.
Dobrze się to czyta.
Gorgiasz napisał/a:
– Rozpowszechnić?
– Taa... Tylko na początku jakoś dyskretnie, stopniowo, w atmosferze tajemnicy, że to niby odnaleziono pierwotną wersję Księgi, gdzieś na pustyni, w jakiejś grocie, pastuszkowie wykopali stare zwoje w glinianych dzbanach, trochę potłuczonych dla lepszego efektu, kler chciał ukryć, rozumiesz, ale się nie udało, ktoś wykradł, sprzedał za ciężką forsę, jakiś trup po drodze może być, no, takie różne bajery, żeby wzbudzić maksymalne zainteresowanie i zbudować atmosferkę.
To mnie uśmiechnęło najbardziej, bo tutaj, tutaj drogi Gorgiaszu, tu jest materiał na konkretną opasłą powieść:))
To mnie uśmiechnęło najbardziej, bo tutaj, tutaj drogi Gorgiaszu, tu jest materiał na konkretną opasłą powieść:))
W jakimś stopniu życie i historia już je napisała. Szczególnie przy okazji "Ewangelii Judasza", ale Qumran i Nag Hammadi też dołożą trochę ciekawych wydarzeń.
Dołączyła: 15 Sie 2009 Posty: 1299 Skąd: Sheffield
Wysłany: 2020-04-23, 00:53
Ostatnie dwa zdania rozczarowują, jak zazwyczaj w Twoich innych krótkich formach, gdzie pointa i zawarty w niej bardzo mizerny rodzaj dowcipu mógłby zabawić jedynie jakieś przedwojenne, nieistniejące już damy z nieistniejących już salonów. Czasami odnosiłam wrażenie, że te teksty musiały powstać co najmniej 40 lat temu.
Poza tym naprawdę trudno nazwać refleksjami czy ukrytymi zastanowieniami powszechnie znane i popularne prawdy niejednokrotnie już dużo wcześniej wykorzystane w literaturze i filmach.
Dla kogo Ty piszesz? Co za pytanie, prawda? To przecież jasne. Jesteś zawodowcem, piszesz, jak to się mówi, przystępnie, żeby mieć wielu czytelników wśród tak zwanych zwykłych ludzi. Prawdopodobnie dowiedzieli się oni już, że astronomowie oceniają aktualnie wiek naszego wszechświata na około 14 miliardów lat. W takim razie dbasz o to, by w tym świecie nie zabrakło czternastomiliardowoletniego demiurga. Dowcipna forma Twojego utworu przydaje się w perswadowaniu tego. Czyżbyś chciał być Tomaszem z Akwinu naszych czasów? Jak zapewne wiesz, filozofowie scholastyczni nie dbali zbytnio o naukę. Dbali natomiast o to, żeby rozpoczynająca się wtedy rozwijać nauka nie doszła nigdy do tego, co tak pięknie sformułował dopiero Laplace, mówiąc, że hipoteza istnienia Boga jest zbędna w nauce. Scholastycy udawali perypatetyków. Starożytnych perypatetyków jednak interesowało bardziej poznawanie świata, podczas kiedy scholastyków bardziej interesowało udowadnianie istnienia Boga. Posunęli się nawet do tego, że nazwali samych siebie perypatetykami. Perypatetyzm starożytnych nie jest perypatetyzmem scholastyków. Scholastycyzm jest dalej tylko teologią. A co? Chcesz udawać, że cała ludzka wiedza została już zapisana w Biblii? Wiesz, teleskop Hubble'a będzie niedługo zastąpiony nowszym. Prawdopodobnie powstaną wtedy jakieś nowe teorie astrofizyczne i kosmologiczne. Czy będziesz wtedy w stanie znów odnaleźć je w Biblii, tak jak odnalazłeś w Księdze Ezechiela sławny wzór Alberta Einsteina?
PS
Miauk, widać, że jesteś mądrym, poważnym kotem.
_________________ If you don't know where you are going,
any road will take you there.
/Lewis Carroll/
Ogólnie zaje ście. Zabawne jest i puenta też - ktoś tam wyżej napisał jakiś bełkot, że coś tam ostatnie zdania, ale chyba zapomniał, że z humorem, jeśli nie jest prostacki (o sraniu, pierdzeniu) albo obraźliwy (wtedy to nie humor, chyba że autor obraża sam siebie), się nie dyskutuje jak z gustami.
Jest lekko, zabawnie, trochę przewrotnie. Zaskoczyłeś mnie z tym Bogiem, który ściąga sztuczne rogi. Pomijam tylko fakt, że jego zadowolenie co do jedenastego przykazania + argumentacja może ujść tylko w farsie (czyli jak wyżej), bo nie jest spójna charakterologicznie. Chyba że byłby to zbuntowany wobec panteonu bożek, który próbuje sabotować niebo.
Z technikaliów:
A propos zapisu tych dialogów, u Ciebie nie wyglądają najgorzej, tylko to:
"No nieźle, nieźle. – Z pewnym ociąganiem, powodowanym chyba zazdrością, odparł po dłuższej chwili, która Asmodeuszowi wydała się wiecznością. – Faktycznie, może chwycić"
Jest zbyt mocno przeciągnięte. Czasami lepiej czegoś nie napisać, niż napisać do przesytu. Mowa o didaskaliach.
– A nie lepiej zacząć od pierwszego? – parsknął śmiechem nieco uspokojony.
- parsknął śmiechem, nieco uspokojony.
Chodzi mi oczywiście o przecinek/ parsknął jak najbardziej z małej, bo tutaj słyszy się wypowiedź podszytą parsknięciem. Jakby było, nie wiem:
Patrzył na niego obłąkańczo.
- Zamordowałeś mi matkę. - Parsknął śmiechem. - Nigdy ci tego nie wybaczę.
Wtedy z wielkiej i po kropce.
"bo wszystko, co zabronione jest godne uwagi i pożądane."
bo wszystko, co zabronione, jest godne uwagi i pożądane.
W domyśle - bo wszystko to, co jest zabronione, jest godne uwagi - dlatego dwa przecinki.
Ogólnie ten tekst jest za krótki. Wspominasz na końcu o jakiejś zarazie - rozumiem, że w zamyśle miało iść dalej. Co zabawne, ja również napisałem komedię o diabłach, gdzie Belzebub wyłazi z podziemi na urlop - uzupełnienie do twojej koncepcji. Pamiętaj, że historie o diabłach i aniołach są tak wyświechtane, że trudno znaleźć na nie wydawcę. Ja już mam powieść skończoną, zacznę wrzucać fragmentami - jak będą chętni do czytania, to sukcesywnie opublikuję całą. Obiecuję, że jest zabawna. Przynajmniej dla ludzi z podobnym do mojego poczuciem humoru.
Jak coś, będzie pod hasłem"Niegrzeczna bajka o diabłach"/