Zapisano 14.11.2014; edytuję po raz pierwszy.
W rzadko spotykanym nastroju przebudziłem się dzisiejszej nocy. Po chwili znów usnąłem, a jednak, o poranku dalej czułem w sobie dziwny i nieznany mi niepokój. Postanowiłem opisać to w sposób następujący:
Niemal wszyscy lubią piękno, potrafią godzinami
wpatrywać się w jeden obraz lub rzeźbę, odnajdywać w detalach,
jak pęknięte pęto; w klatce zadręczać pumę
i rajskiego ptaka, by sycić nim estetyczny jad.
Często piszą o tym w wierszach,
ale oczywistość jak zwyczajność, gdy poezja sama w sobie
jest niewyczerpanym źródłem piękna. To jest jak sen.
Ba! Są i tacy, którzy mówią, że Pegaz nie potrzebuje oczu,
a może nawet ich nie ma, bo porusza się
tylko pośród poruszającego piękna. Czyż nie dla piękna
Zorzy Polarnej, Święty Mikołaj zamieszkał w dalekiej Laponii?
Inaczej, cóż miałby robić w tych dzikich pustkowiach.
Mówię o pięknie tylko dlatego, że znam je z wyłącznie
z zastanawiająco dla mnie dziwnego podniecenia innych,
ich sposobu reakcji na normalność. - Bo dla mnie -
nie wiem, dobrze to czy źle - wszystko, co dookoła,
jest normalnością, stanem jaki jest i jaki być powinien.
Niczemu się nie dziwię, ani nic mnie nie dziwi,
tylko czasami czuję w sobie dysonans i jakiś dziwny niepokój.
Dzieje się to za przyczyną chwilowego zapomnienia,
albo zapadnięcia się w nieujarzmionej części siebie,
podobnie aristajosowemu przypadkowi.
Wtedy porusza mnie zapach twoich włosów,
na usta cisną się nie wypowiedziane słowa, a w sercu
czuję drżenie. Dziwnie nieswój się budzę
_________________ człowiek szlachetny rozumie prawość, człowiek małostkowy rozumie zysk